Podopieczni trenera Mariusza Rumaka plasowali się przed tym meczem na czternastym miejscu w ligowym zestawieniu. Po pięciu kolejkach mieli na koncie pięć punktów, na które składały się: wygrana, dwa remisy oraz dwie porażki. Kadra Bruk-Betu na mecz z trzecią drużyną ubiegłego sezonu była uszczuplona o następujące nazwiska: Roman Gergel, Bartłomiej Smuczyński, Przemysław Szarek - ta trójka cały czas przechodzi przez okres pourazowych rehabilitacji. Lech z kolei w Niecieczy musiał sobie radzić bez obrońcy Nikoli Vujadinovicia oraz Darko Jevticia, którego absencja trwa już od dłuższego czasu. Do kadry Kolejorza wrócił natomiast Abdul Aziz Tetteh. Mecz z Lechem był spotkaniem szczególnym dla świeżo upieczonego trenera bramkarzy gospodarzy Waldemara Piątka, który przy Bułgarskiej spędził trzy lata zwieńczone zdobyciem Pucharu i Superpucharu Polski. Po wykryciu wirusowego zapalenia wątroby typu C urodzony w Dębicy były bramarz musiał przedwcześnie zakończyć karierę.

Mecz zaczął się od kilku ostrych starć. Krew polała się po tym, jak łuk brwiowy rozbił Kecskes, ale Węgier był w stanie - wbrew pierwszym wrażeniom - kontynuować grę. Nie dał natomiast rady Łukasz Trałka. Tutaj po jednym ze starć potrzebna była już zmiana, a Trałkę zmienił Tetteh. Więcej było takich pojedynków niż strzałów. Dość powiedzieć, że po 35 minutach w Niecieczy mieliśmy tylko jedno celne uderzenie... Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały więc na bezbramkowy remis do przerwy, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął duet Robert Gumny - Christian Gytkjaer. Ten pierwszy ruszył prawą flanką, zacentrował przed samą bramkę, skąd Duńczyk wpakował piłkę do bramki. Lech zdobył więc gola do szatni i to Poznaniacy schodzili na przerwę w lepszych nastrojach. Mogło być inaczej, gdyby w trzeciej doliczonej minucie Bartosz Śpiączka trafił w bramkę, a nie w słupek.

Dużo więcej działo się po przerwie. Kwadrans po zmianie stron Kolejorz ruszył z kolejnym atakiem - tym razem w osobie Makuszewskiego. Centra dosyć podobna do tej autorstwa Gumnego, z tym że adresat inny. Na swoje nieszczęście w piłkę trafił Artem Putiwcew i wpakował futbolówke do własnej bramki. To Lech był w tym spotkaniu stroną zdecydowanie przeważającą. Podwyższyć prowadzenie gości mógł Nicki Bille, swoją szansę miał też Majewski. Nie wyszło Lechowi, udało się natomiast Bruk-Betowi znaleźć drogę do bramki. Znów mieliśmy trafienie samobójcze. Uderzał Miković, po drodze piłka odbiła się jednak od Lasse Nielsena czy mzupełnie zmyliła Putnocky'ego. Słoniki złapały kontakt, ale tylko na moment. Cztery minuty później Radosław Majewski zamienił na gola dośrodkowanie Barkrotha, a wynik meczu został ustalony na 3:1 dla gości z Poznania.

Słoniki przegrały więc po raz pierwszy od drugiej serii gier. Mariusz Rumak musiał uznać wyższość klubu, w którym zaczynał trenerską karierę. Szansę na powrót na właściwą drogę Bruk-Bet mieć będzie w sobotę, gdy wybierze się do Kielc na mecz z Koroną.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Lech Poznań 1:3 (0:1)
L.Nielsen 83' samobój - Gytkjaer 44', Putiwcew 61' samobój, 87' Majewski