Polacy na rozgrywanych w Czechach mistrzostwach świata Elity przegrali z Łotwą po dogrywce 4:5 i ze Szwecją 1:5. Ale biało-czerwoni po tych meczach zebrali sporo pochwał nie tylko płynących z kraju, ale także od zagranicznych obserwatorów. Szwedzkie media nie ukrywają, że nikt w tym kraju nie spodziewał się, że Polacy stawią taki opór zespołowi, który mierzy w złoto.

„Każdy z nas cieszy tym, że tu jest i stara się to w pełni wykorzystać. Wspieramy się, nie mamy do siebie o nic pretensji. Wiemy, że mamy braki” – dodał 39-letni obrońca wracający niedługo do Nowego Targu.

Biało-czerwoni byli niespodziewanie blisko pokonania Łotyszy, brązowych medalistów poprzednich mistrzostw. W niedzielę w starciu ze Szwedami stracili dwa gole w końcówce, kiedy grali przez cztery minuty w osłabieniu.

„Chcemy odpocząć, porozmawiać. Każdy z nas chciał zagrać w meczu z takim zespołem, jak Szwecja. Szkoda tych dwóch goli, ale trzeba przyznać, że rywale trafili wyśmienicie, niewiele można było zrobić” – stwierdził doświadczony zawodnik.

Nie ukrywał, że na lodowisku w Ostrawie widać było różnicę dzielącą polski zespół od rywali. „Gdybyśmy przegrali ze Szwecją niżej, dziennikarze by pisali, że było blisko. Wiemy, gdzie jesteśmy, gdzie możemy być. Różnica jest, ale możemy ją stopniowo, z sezonu na sezon próbować niwelować” – ocenił zawodnik.

Jedynego gola dla Polaków w starciu ze Szwedami zdobył Alan Łyszczarczyk, który zaskoczył golkipera „Trzech Koron” uderzeniem zza bramki. „To było coś niesamowitego. Nie każdego dnia gra się mecz z takim przeciwnikiem. Ten gol wiele dla mnie znaczy. Chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy w stanie zagrać na takim poziomie. Na pewno wynik mógł być trochę niższy, ale strzeliliśmy Szwecji gola, a spotkanie rozstrzygnęło się dopiero pod koniec, kiedy graliśmy w osłabieniu. Mam nadzieję, że z każdym meczem będzie coraz lepiej. Starałem się obić plecy bramkarza. To nie była pierwsza moja bramka zdobyta w ten sposób” – wyjaśnił napastnik.

Poniedziałek jest dla Polaków dniem wolnym, a dzień później (20.20) drużyna trenera Roberta Kalabera zagra z Francją, która wcześniej przegrała z Kazachstanem 1:3 i z Łotwą po dogrywce 2:3 i ma na koncie jeden punkt, tak jak Polacy.

Biało-czerwoni wrócili do Elity po 22-letniej przerwie. Ich celem jest utrzymanie się na tym poziomie. Kolejnymi grupowymi rywalami będą zespoły Słowacji, USA, Niemiec i Kazachstanu.

Druga ośmiozespołowa grupa rywalizuje w Pradze. Po cztery najlepsze ekipy zagrają w ćwierćfinałach, a drużyny z ostatnich miejsc zostaną zdegradowane do Dywizji 1A.