Do Małopolski przyjechał w sobotę GKS Katowice. Nastroje w obozie rywala Sandecji były zgoła odmienne - przed tygodniem GKS ograł Pogoń Siedlce i wskoczył na pozycję wicelidera tabeli I ligi. Optymistycznie kibiców Sandecji nastrajać mogło wspomnienie poprzedniego staria obu drużyn. Małopolski zespół wygrał wówczas aż 4:0, a niezwykłym osiągnięciem popisał się Arkadiusz Aleksander, który zdobył wszystkie cztery gole.
Od pierwszych minut na boisku przeważał GKS. W 15. minucie mało brakowało Mandryszowi, a kilka chwil później w słupek trafił Goncerz. Ten sam zawodnik jeszcze lepszą sytuację miał w 32. minucie. Po zagraniu ręką sędzia podyktował rzut karny dla GKS-u, a właśnie Grzegorz Goncerz ustawił piłkę na jedenastym metrze. Niespodziewanie Goncerz nie trafił jednak w światło bramki, a w Nowym Sączu utrzymywał się rezultat bezbramkowy. Gol dla GKS-u wisiał jednak w powietrzu i wreszcie w 38. minucie stał się faktem. Po mocnym wrzucie z autu Michał Bartków próbował głową wybić piłkę z pola karnego Sandecji, ale zrobił to tak niefortunnie, że wpakował futbolówkę za kołnierz Radlińskiego.
Po przerwie to Sandecja zabrała się za ataki. Zaraz na początku drugiej połowy świetną okazję zmarnował Trochim, a Mateusz Abramowicz uratował GKS jeszcze raz, po strzale głową Barana. W 72. minucie w ciągu 60 sekund pod bramką gości groźnie zrobiło się dwukrotnie. Najpierw bo strzale Kamila Słabego znakomicie interweniował golkiper GKS-u, natomiast po chwili w dogodnej sytuacji nad poprzeczką uderzył Korzym. Końcówka meczu malowała się natomiast w kolorze czerwonym. W 87. minucie w niecodziennych okolicznościach z boiska wyleciał Alan Czerwiński - zawodnik gości zbyt długo celebrował wznowienie gry z rzutu rożnego, za co arbiter pokazał mu drugą żółtą kartkę. Już w doliczonym czasie gry po raz drugi żółty kartonik obejrzał także Maciej Korzym.
W statystyce czerwonych kartek Sandecji udało się więc wyrównać. Jeśli chodzi o gole - tu lepsi do końca zostali przyjezdni z Katowic. Po dwóch z rzędu remisach Sandecja przegrywa przed własną publicznością z GKS-em, a strata do czołówki po tej kolejce z całą pewnością urośnie.
AD