"Po wczorajszych zajęciach odezwały się drobne mikrourazy. Dzisiaj dwóch zawodników odbyło badania specjalistyczne. To nic groźnego, ale dopiero wieczorem zdecydujemy, czy wezmą udział w tym spotkaniu. Jeden z nich był szykowany do pierwszego składu" - zaznaczył na konferencji prasowej Michniewicz.
Szkoleniowiec nie chciał zdradzić, o kogo chodzi, nie odpowiadał zresztą na żadne pytania dotyczące konkretnych piłkarzy, aby "nie ułatwiać przeciwnikowi zadania". Spytany o to, kto zagra w bramce, odparł jedynie: "Nie będzie niespodzianki".
Biało-czerwoni udział w tym sezonie LN rozpoczęli od pokonania u siebie Walii 2:1, ale potem przyszły porażki z Belgią 1:6 i 0:1 oraz remis z Holandią 2:2. Podopieczni Michniewicza mają cztery punkty i nie liczą się już w walce o pierwsze miejsce w grupie A4, premiowane awansem do turnieju Final Four. Muszą natomiast oglądać się za plecy na mającą jeden punkt Walię.
"Jesteśmy przygotowani na dwa ustawienia: 3-4-3 oraz z dwójką napastników w różnych konfiguracjach. W tym pierwszym z przodu może być Arkadiusz Milik czy Karol Świderski, tylko pełniliby rolę cofniętego napastnika. Wtedy gra się trójką nominalnych napastników, ale dwójką środkowych pomocników. W środku pola trzeba w takim ustawieniu zachować balans - musi być jeden zawodnik, który odbiera piłkę, taki jak Grzegorz Krychowiak, a obok niego ktoś, kto będzie kreował, czyli Piotr Zieliński" - analizował Michniewicz.
Nie będzie zaskoczony, jeśli w czwartek drużyna rywali skupi się na powstrzymywaniu największych obecnie gwiazd polskiej ekipy: Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego.
"Każdy przeciwnik patrzy, co ci zawodnicy robią w reprezentacji. Bo co robią w klubie - każdy widzi, bo ogląda mecze w Lidze Mistrzów we wtorek czy w środę. Kwestia jest taka, jak przełożyć te zachowania z klubu do reprezentacji, gdzie jest inne otoczenie. Nie mamy Pedriego, Gaviego, paru innych zawodników, ale mamy doświadczonych piłkarzy, którzy grali w Lidze Mistrzów. To doświadczenie będzie bardzo ważne" - podkreślił Michniewicz, wymieniając nazwiska Krychowiaka i Kamila Glika.
Selekcjoner zapewnił również, że zamierza poważnie podejść do kwestii utrzymania się w dywizji A i nie będzie traktował spotkań z Holandią oraz w niedzielę z Walią jako sprawdzaniu przed rozpoczynającym się 20 listopada mundialem.
"Nie da się rozdzielić meczów w Lidze Narodów i przygotowań do mistrzostw świata. Trzeba to połączyć, myśleć o tym dwutorowo, i tak do tego podchodzimy. W Lidze Narodów chcemy dalej grać w najwyższej dywizji. My i Holandia mamy inne cele. My, podobnie jak Walia, walczymy o utrzymanie, oni - o pierwsze miejsce. Jeśli ktoś pokaże się z dobrej strony na tle tak silnego rywala jak Holandia, to ma duże szanse, żeby pojechać na mistrzostwa świata, ale nic nie będzie przesądzone" - powiedział Michniewicz.
Obecny na konferencji Glik również wspomniał o sile rywala, z którym biało-czerwonym udało się zremisować w czerwcu na wyjeździe 2:2.
"Znamy drużynę z Holandii, w Rotterdamie zagraliśmy dobrzy mecz. W czerwcu zawsze się mówi o tym, że to są zgrupowania po długich sezonach i dla wszystkich są dość męczące i fizycznie, i psychicznie. Spodziewamy się, że to będzie całkiem inny mecz. Holandia to drużyna z olbrzymią jakością i wieloma świetnymi zawodnikami" - zaznaczył 34-letni obrońca Benevento.
Zapewnił również, że jest dobrej myśli, jeśli chodzi o przygotowania drużyny do mundialu w Katarze.
"W przeszłości czasem troszkę marudziliśmy, bo przygotowania nie były najlepsze, ale być może tym razem będzie lepiej. Pojedziemy tam prosto z marszu. Mamy za sobą ciężkie przygotowania pod ten sezon w klubach, więc bazę się już szlifowało. Udało się przejść to wszystko bez urazów, a to bardzo ważne. Zostało półtora miesiąca, dużo się jeszcze może wydarzyć" - powiedział Glik.
Mecz z Holandią na PGE Narodowym rozpocznie się w czwartek o godzinie 20.45. O tej samej porze w niedzielę biało-czerwoni zmierzą się w Cardiff z Walią.