Trzecie miejsce wywalczone w sylwestrową noc na Wall Street to także trzeci medal w kolekcji 26-letniego arcymistrza z Wieliczki w tej odmianie królewskiej gry, po dwóch srebrnych w Sankt Petersburgu (2018) i Warszawie (2021).

„Z medalu oczywiście jestem bardzo zadowolony. Z samej gry już nie, prawdę mówiąc. Wydaje mi się, że jakościowo były to jedne z najsłabszych w historii mistrzostw świata. Wywalczenie miejsca w czołowej czwórce pokazało, że mam potencjał, żeby dokonać jeszcze więcej. Za pierwszym razem, gdy zdobywałem srebro w Sankt Petersburgu, to był mój the best, zdecydowanie najlepszy wynik, jaki mógłbym osiągnąć. Teraz to odczucie jest zupełnie inne. Generalnie robiłem zbyt dużo niewymuszonych błędów. Wiele wygranych partii nie wygrałem, więc nie jestem usatysfakcjonowany jakością mojej gry, ale, jak powiedziałem, wynikiem jak najbardziej” - podsumował.

Wcześniej w mistrzostwach świata w szachach szybkich w Nowym Jorku Duda zajął 22. miejsce, chociaż po dziewięciu z 13 rund był wiceliderem.

„W rapidzie grałem w miarę ok – do ostatniego dnia, który, niestety, zupełnie zawaliłem. Dzieliłem pierwsze miejsce i przegrałem ważną partię z Wołodarem Murzinem, który generalnie grał bardzo mocno. Od samego startu miał ciężko, a pokonał wielu silnych zawodników, m.in. już w drugiej rundzie Fabiano Caruanę, więc wygrał turniej zasłużenie. Mogę powiedzieć, że moja gra w szachach szybkich jakościowo była lepsza, z wyjątkiem ostatniego dnia” – przyznał.

W turnieju blitza w fazie pucharowej, do której awansował z siódmego miejsca, najlepszy polski szachista zmierzył się z dwoma przeciwnikami najwyżej notowanymi w klasycznym rankingu FIDE. W ćwierćfinale wygrał z drugim w tym zestawieniu reprezentantem gospodarzy Caruaną 2,5:0,5, by w półfinale gładko przegrać z numerem jeden Magnusem Carlsenem 0:3.

„W pierwszej partii z Norwegiem wpadłem przy liczeniu wariantu i dostałem złą pozycję. Taką do wybronienia, ale bardzo nieprzyjemną. To był techniczny plus dla Carlsena, który słynie z takich końcówek, w dodatku miał więcej czasu na zegarze. W tych mało komfortowych warunkach nie podołałem. W pozostałych dwóch partiach nie było lepiej” - ocenił.

Duda przyznał, że w sylwestrowy wieczór ogólnie grał bardzo słabo.

„Wcześniej w ćwierćfinale w meczu z Caruaną też w każdej partii byłem mniej lub bardziej +rozstawiony+. Moja gra przypominała trochę bokserskie walki Rocky’ego. Umiejętnościowo byłem gorszy, na jeden mój cios przeciwnik wyprowadzał siedem silnych uderzeń. Ale wszystko polegało na tym, że mam mocniejszą głowę, czyli w sensie szachowym lepiej sobie radzę w niedoczasach, w grze na sekundy. I tak de facto było, bo w dwóch partiach białymi, które wygrałem, miałem bardzo złe pozycje. Rywal też miał kiepski dzień, a ja dużo farta. Czułem jednak, że z taką grą niewiele zdziałam z Carlsenem i to się sprawdziło” - przyznał.

Jego pogromca Carlsen trafił przy okazji zmagań w Nowym Jorku na czołówki światowych mediów, nie tylko sportowych, z kilku powodów. Najpierw był bohaterem „afery dżinsowej”, gdy odsunięty przez sędziego od gry za nieregulaminowy strój, wycofał się z dalszej rywalizacji. Jednak następnego dnia po rozmowach z władzami FIDE zmienił decyzję i wrócił do gry, nie zmieniając ubioru, w turnieju blitza, już bez szykan ze strony organizatorów.

W tych właśnie zawodach, w sytuacji gdy jego finałowy mecz z Janem Niepomniaszczim, przedłużył się o tie-break, uzgodnił z rywalem, że nie będą, jak przewidywał regulamin turnieju, grać kolejnych partii dogrywkowych aż do pierwszego rozstrzygnięcia, tylko wnioskują o przyznanie dwóch tytułów mistrzowskich, na co przystał prezydent FIDE Arkadij Dworkowicz.

„Zdecydowanie największym zaskoczeniem była dla mnie ugoda w kwestii dzielenia tytułu. Po pierwsze, w momencie gdy Magnus prowadził 2:0 wydawało się, że mecz zakończy w trzech partiach, jak ze mną. Ok, w trzeciej +podstawił widełki+, więc pozostawała czwarta. Jednak z jakiegoś powodu zamiast zagrać upraszczający wariant, w którym na 99 procent nie przegrałby białymi, postanowił pójść na ostrą pozycję i ta mu się od razu sypnęła. To było dziwne. Dogrywka, wszystkie partie, jakościowo była całkiem dobra, moim zdaniem. Jednak fakt, że jej nie dokończono i są dwa złote medale, mnie osobiście się nie podoba, już nie będę mocniej tego określał. Kwestia jest taka, że zawodnicy zostali nagrani, jak rozmawiają ze sobą, że nadal będą remisować, gdy nie uwzględni się ich wniosku o przyznanie dwóch złotych medali, a to jest niedozwolone fiksowanie wyników. Nie jest to styl, w którym chciałbym zdobyć złoty medal, gdyby mi przyszło wystąpić w finale. Nie wiadomo, czy wpłynie w tej sprawie jakiś protest do Komisji Etyki FIDE i jak się to wszystko potoczy” - podkreślił.

Polski arcymistrz zwraca uwagę na napięcia między norweskim wielokrotnym mistrzem świata a FIDE.

„Carlsen ma paru wrogów w światowej federacji. To wcześniej spowodowało tę całą +aferę dżinsową+. W tej kwestii prawda jest taka, że dżinsy może nie były dozwolone, ale w turnieju grali przecież zawodnicy dużo gorzej ubrani od Magnusa. Chodziło o inne rzeczy. Ubiór był tylko pretekstem. Arbiter zareagował zgodnie z regulaminem, ale wydaje mi się, że chodziło o napięcia między federacją a Magnusem, jakieś drugie dno. Tylko Carlsen i FIDE wiedzą, o co tak naprawdę chodziło” - zaznaczył.

W najbliższych planach startowych Dudy, jeśli chodzi o szachy klasyczne, jest udział w przyszły weekend w rozgrywkach Bundesligi (11-12 stycznia).

Wcześniej, bo 7 stycznia w rywalizacji online będzie próbował dostać do turnieju Freestyle Chess Grand Slam Tour 2025, rozgrywanym według reguł tzw. szachów Fischera. We wtorkowych kwalifikacjach o jedno miejsce walczyć będzie wielu silnych arcymistrzów z rankingiem powyżej 2700, m.in. Niepomniaszczi. Tylko zwycięzca uzyska prawo występu w finałowym turnieju w niemieckim Weissenhaus (7-14 lutego) z udziałem 10 arcymistrzów (pozostała dziewiątka już jest znana, m.in. Carlsen, mistrz świata Gukesh Dommaraju, Caruana).

Szachy Fischera, znane także pod nazwą losowe lub szachy 960, to zaproponowana przez amerykańskiego mistrza świata Roberta Fischera odmiana królewskiej gry, w której w punkcie wyjściowym figury są umieszczone losowo na pierwszej i ósmej linii (piony są ustawione normalnie). Nie wymaga ona od uczestników głębokiej znajomości teorii debiutów, tylko właściwego reagowania na różne w każdym pojedynku sytuacje na szachownicy.

„Teorii po prostu nie da się znać, bo początkowy układ figur na szachownicy jest generowany losowo i jest 960 takich pozycji, czyli – poza standardową, która też może się zdarzyć - 959, przy których cała teoria szachowych debiutów nie ma zastosowania. Nie ma fizycznej możliwości, żeby przy takiej liczbie jej się nauczyć. Nie grałem w szachy Fischera przesadnie dużo i dotychczas tylko online, a nigdy w turnieju przy szachownicy. To dla mnie bardzo interesująca rywalizacja. Raczej eksponuje moje zalety jako szachisty. Nie ma tu teorii, a jest wymagana duża kreatywność, jest ten pierwiastek twórczy. Taka gra cieszy ludzi. To jest to, co było w szachach na przykład 400 lat temu, a teraz zanikło ze względu na nadmiar informacji i komputery” – zakończył Duda.