Porażka Mirosław w czwartkowym finale była wielką niespodzianką, bowiem w tym sezonie wygrała już trzy zawody Pucharu Świata: w Seulu, gdzie trzykrotnie biła rekord globu (wynosi on oficjalnie 6,25 s), w Dżakarcie i w Salt Lake City.
„W finale popełniłam dwa błędy, jeden na samym początku wspinaczki, a drugi w połowie. Starałam się to nadrobić, ale niestety nie wystarczyło. Natalia pobiegła bardzo szybko, pobiła swój rekord życiowy, więc to była naprawdę dobra wspinaczka w jej wykonaniu” – oceniła srebrna medalistka.
Przyznała jednak, że występ w Igrzyskach Europejskich był dla niej formą treningu przed mistrzostwami świata, które na początku sierpnia odbędą się w Bernie.
„Dla mnie ten start był czysto treningowy, specjalnie się do niego nie przygotowywaliśmy. Jestem w drugim tygodniu treningów do mistrzostw świata. To jest najważniejsza impreza w tym sezonie” – dodała Mirosław.
Zawody we wspinaczce sportowej odbyły się w Tarnowie.
„Kibice dopisali, bardzo się cieszę, że finał był polski, złoto otrzymała zawodniczka z Polski i odegrany został nasz hymn. Czasami trzeba odrobić lekcje, zrobić dwa kroki w tył, żeby móc pójść naprzód. Tego się trzymam” – zakończyła Mirosław.
Kałucka jest utytułowaną zawodniczką, w 2021 roku zdobyła w Moskwie tytuł mistrzyni świata w tej konkurencji, jednak w ostatnim czasie pozostawała w cieniu Mirosław. Odbierając złoty medal na podium, miała łzy w oczach.
„Życie mnie nauczyło, że jak się docenia to, co się ma, to dostaje się więcej. Moje zwycięstwo to właśnie kolejny przykład na to. Jest we mnie dużo pozytywnych emocji, jestem za to bardzo wdzięczna” – przyznała triumfatorka.
Po zawodach nie chciała wybiegać myślami zbyt daleko w przyszłość.
„Skupiam się na tym, co tu i teraz, na każdym pojedynczym treningu. Mistrzostwa świata oczywiście będą ważne, będę walczyć o kolejny tytuł. Razem z moim sztabem zrobimy wszystko, żeby ta impreza poszła mi dobrze” – zapowiedziała Kałucka.