Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Smak prostoty: Pielgrzymowanie z Dominikanami

  • Od Was
  • date_range Poniedziałek, 2013.08.12 12:08 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 08:18 )
Dla jednych pielgrzymowanie do Częstochowy to przejaw folkloru lub turystyka religijna, dla innych szansa przemiany wewnętrznej, nawrócenia. Właśnie dobiegła końca XXII Piesza Pielgrzymka Dominikańska z Krakowa na Jasną Górę. Zapisy do niektórych grup skończyły się już po kilku godzinach. W czasach, gdy łatwiej przyznać się do ateizmu niż do religii, jest to co najmniej zaskakujące.

Fot: Danka Kotula

Pielgrzymowali na Jasną Górę

Wyjątkowo liczna była grupa, która od 3 do 9 sierpnia szła wraz z ojcami dominikanami do cudownego obrazu Matki Bożej. Wiek pątników wahał się od kilku miesięcznych bobasów, po bardzo dojrzałe osoby. Sporą grupę stanowiła jak zwykle młodzież skupiona w duszpasterstwach prowadzonych przez krakowskich kaznodziejów ale pozostali uczestnicy zjechali się z całego kraju. Jedni wyruszają w drogę by prosić o pomoc w trudnych sprawach, inni by dziękować. Wielu chce po prostu zbliżyć się do Boga. Na trasie przemarszu są takie miejscowości jak Morawica, Witeradów, Niegowonice, Zawiercie, Myszków, Poraj, czy Brzeziny.


W grupie (nie bez kozery) zwanej pokutną, o. Adam Szustak wyjaśnia znaczenie ośmiu błogosławieństw. Między modlitwą a konferencją zapada cisza – nie dla odpoczynku i nie z braku pomysłów na konwersacje. To milczenie, w którym Bóg mówi wprost do serca. Relacja ze Stwórcą i z ludźmi przechodzi na inny poziom. Gdy zmęczenie daje się we znaki, temperatura w słońcu przekracza 40 stopni a wieczorny prysznic wcale nie jest pewnikiem, nie trudno o rozdrażnienie. Bycie w tłumie równie wycieńczonych i zdenerwowanych osób stanowi wówczas nie lada wyzwanie.
Z każdym dniem coraz jaśniej widać, jak bardzo człowiek przywiązany jest do codziennych rytuałów, wygód, jak wiele roszczeń ma wobec innych. Tak wchodzi się w oczyszczenie. Czas pozbyć się złudzeń na temat własnych przymiotów, zasług etc. Korzystanie z uprzejmości napotkanych ludzi uświadamia, jak bardzo jesteśmy zależni od siebie nawzajem. Wszystko ulega uproszczeniu. Nagle ważny staje się tylko kawałek podłogi, na którym można rozłożyć śpiwór, mocne buty i kanapka z pasztetem. Rezygnacja z udogodnień sprawia, że człowiek zaczyna czerpać radość nawet z herbaty z cytryną. Obcy sobie ludzie zaczynają dzielić się ze sobą nawet wodą, a widząc dogodne miejsce odpoczynku czekają, aż zajmie je ktoś bardziej zmęczony. Bycie razem ma taką moc, że po całodziennym marszu, cała grupa jeszcze uczy się „śpiewać” psalm w języku migowym.
W pielgrzymowaniu nie chodzi przecież o „nabicie” kilometrów na niebiański licznik. I choć krążą wieści, że członkowie niektórych grup w ramach umartwienia nie myli się (ach te plotki!) i nie brali udziału w wesołych śpiewach (cóż… w niektórych plotkach jest ziarno prawdy), nie to jest istotne. Ważne, czy pielgrzymka stała się czasem, kiedy coś w człowieku umarło, aby dać miejsce nowej Prawdzie.
Danka Kotula
Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię