Co z miejską siecią ciepłowniczą?
W związku z aktualnym tematem smogu, chciałabym poruszyć pewną kwestię, o której się w ogóle nie mówi. Urząd Miasta Krakowa finansuje zmianę prywatnych systemów grzewczych fundując krakowianom piece gazowe. Dlaczego zamiast tych doraźnych czynności, nie rozbudowuje się sieci ciepłowniczej w mieście? Na przykład na Kazimierzu nie ma prawie w ogóle podciągniętej sieci ciepłowniczej, kończy się ona w okolicach Hali Targowej, a w stronę mostu Grunwaldzkiego wzdłuż ul. Dietla nie ma się do czego podłączyć. Jest tam masa kamienic, w których ludzie ogrzewają węglem, bo jest to najtańszy sposób. Przecież wiele osób mimo posiadania ogrzewania gazowego nie mogłoby sobie pozwolić na opłacenie rachunków za gaz, a już na pewno jeżeli trzeba ogrzać wysokie mieszkanie w kamienicy.
To jeden z przykładów, jakie znam, ale patrząc na mapę sieci ciepłowniczej widzę, że na Dębnikach też nie ma infrastruktury. Nie wiem jak w innych miejscach Krakowa.
Według niektórych osób smog to główny problem Krakowa. Dlaczego więc nie inwestuje się w infrastrukturę ciepłowniczą? Może ktoś przeprowadził analizę kosztów takiej inwestycji i jest w stanie powiedzieć czy rzeczywiście ogrzewanie gazowe wychodzi w ujęciu GLOBALNYM taniej niż ogrzewanie systemowe? Przecież pieniądze, z których finansowany jest program likwidacji niskiej emisji, to są nasze pieniądze. To te same pieniądze, którymi potem trzeba płacić za rachunki za gaz. Czy nie lepiej przeznaczyć te środki na inwestycję w infrastrukturę?
Oczywiście pomijam tu kwestie polityczne, według których "trzeba szybko coś zrobić z problemem zanieczyszczonego powietrza", żeby zieloni się nie czepiali, że nic się nie robi. Chodzi o spojrzenie długofalowe, które polityków raczej nie obchodzi, bo każdy patrzy na to, co się zrobiło w danej kadencji.
Pozdrawiam,
Ewa
Żarty z mieszkańców w sprawie smogu
Na naszym osiedlu w samym środku Ruczaju działa sobie myjnia samochodowa, w garażu podziemnym Pasażu Ruczaj. Jedną z usług jest pranie tapicerki a suszenie odbywa się poprzez uruchomienie silnika i włączenie wentylacji, zamknięcie drzwi. Suszenie jednego samochodu na włączonym silniku trwa ok 3-4 h!!!! Przypominam jest to środek gęsto zabudowanego osiedla.
Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy dzwoniłem na straż miejska z prośba o interwencję chyba 8 razy. Zazwyczaj dyżurny z pełną irytacją perrswadował mi, że nic im nie mogą zrobić bo znaki, bo przepisy,bo bo... Nasz dzielnicowy z SM powiedział, że może im zwrócić uwagę, ale nie może ich ukarać bo to... teren prywatny. SM przyjeżdżała albo 5 h po moim telefonie albo wcale nie przyjeżdżała. Raz sam zadzwoniłem, żeby się już nie fatygowali, bo panowie z myjni po 3 h suszenia już wyłączyli silnik!
Zadzwoniłem do WIOŚ w Krakowie i co? Panowie mogą im sprawdzić gospodarowanie odpadami, jeśli chodzi o włączone silniki to nic nie mogą....
Policja.... nie wiem nie próbowałem dzwonić. Zarządca budynku był oburzony i poirytowany o co mi chodzi, bo nikt się nie skarży, ja jestem pierwszy i oczywiście on.... nic nie może. Może im tylko zwrócić uwagę, żeby tak nie robili!!!
Proceder ten jest najbardziej nasilony popołudniami i oczywiście w piątek i sobotę. Rano, po południu nic się nie dzieje, nawet jeśli jakaś instytucja zechce ich skontrolować w tym czasie nie przyłapie ich na gorącym uczynku, po prostu musieli by chcieć usłyszeć podpowiedź i prośbę o pomoc od mieszkańca ale nie chcą.
Zastanawiające jest też kto wydał im zezwolenie na działalność o tym profilu w miejscu gęsto zaludnionym, w bezpośrednim sąsiedztwie ciągów pieszych, które przemierzają rodzice z małymi dziećmi wdychając oprócz spalin z suszonych aut, areozole powstające w procesie mycia ciśnieniowego chemikaliami samochodów?
Na fali walki ze smogiem na wyżyny politycznej kariery płyną kolejni samorządowcy i urzędnicy... a służby nic nie mogą!!!!
Smog w Krakowie a sytuacja dzieci w przedszkolach
Jestem mamą dwójki dzieci uczęszczających do jednego z przedszkoli w Krakowie. Jedno z moich dzieci jest astmatykiem, dlatego też na bieżąco śledzę sytuację zanieczyszczenia powietrza. Po piątkowym spacerze w przedszkolu spędziłam z dzieckiem noc na inhalatorze, a jeszcze wtedy nie było strasznie. Udałam się do przedszkola w poniedziałek na rozmowę z nauczycielem. Nauczyciele nie mają pojęcia o tym, jaki jest poziom zanieczyszczenia. Czy nikt tego nie sprawdza?? Czy przedszkola nie mają dostępu do tych informacji?? WIĘCEJ
Co z korytarzami?
Szanowni Państwo,
dlaczego nikt nie mówi na temat zabudowy korytarzy przewietrzających miasto Kraków? Dlaczego wydawane są pozwolenia na budowę wieżowców w miejscach, które mają służyć oczyszczaniu powietrza...?
Zapraszamy do podkrakowskich miejscowości
W nawiązaniu do smogu, pyłu itd. zapraszam aby około 17 pojeździć po podkrakowskich miejscowościach... Zapewniam, że żaden pyłomierz nie jest potrzebny. Przebywanie na zewnątrz budynku jest po prostu niemożliwe: zapach gumy, plastiku, lakierowanego drewna... Dlaczego nie ma powołanych do tego służb, które sprawdzą, kto, czym pali? To naprawdę widać z ulicy i czuć, kto truje. Nie trzeba sprawdzać tysięcy domów. Wystarczy te, z których wydobywa się trujący dym.
Pozdrawiam,
wierny słuchacz Tomek
Notorycznie pomijana północ Krakowa
Szanowni Państwo,
słucham Państwa audycji na temat smogu i słyszę o różnych rozwiązaniach np. żeby zakazać wjazdu do centrum albo budować obwodnice. Uważam, że są to bardzo dobre pomysły jednakże pomyślmy skąd bierze się taki ruch w Krakowie? Odpowiedź jest prosta i widać ją codziennie rano i po południu na każdej ulicy wlotowej i wylotowej do Krakowa. Cała sypialnia Krakowa ( czyli okoliczne miejscowości) zjeżdża się do pracy. Czemu nie skorzystają z komunikacji miejskiej zapytacie? Nie skorzystają, ponieważ PAN PREZYDENT M zcentralizował parkingi, a co za tym idzie ci ludzie, którzy nawet chcieliby skorzystać z MPK, to nie mają gdzie zostawić auta (myślę tutaj głównie o północy Krakowa, która jest notorycznie pomijana przy jakichkolwiek projektach, brak obwodnicy, brak dwupasmowej S7 przynajmniej do Michałowic, brak tramwaju dociągniętego do granic Krakowa etc.) Może warto by się przyjrzeć tej kwestii? Co mi po tym, że Pan Prezydent łaskawie zakaże ruchu powyżej 3.5 t skoro z jego i tylko jego winy ruch ten jest wzmożony z powodu braku alternatywy ( busy chociażby chciały to nie mają szans pomieścić tylu osób. Tak samo dojazd 1.5 godzinny też nie jest szczytem marzeń).
Z poważaniem,
Marcin Radkowiak student AGH z północy Krakowa
Jest kilka rzeczy, których się nie uwzględnia
Droga Redakcjo,
mogę twierdzić, że jestem Waszym wiernym słuchaczem, gdyż słucham Radia Kraków codziennie, gdy jestem w jego zasięgu. Jako krakowianka (od kilku pokoleń) cenię sobie bardzo, że tak dużo zajmujecie się lokalnymi, krakowskimi sprawami, oczywiście żywo obchodzi mnie temat smogu.
I tutaj pragnę zwrócić Waszą uwagę na kilka spraw, którymi może warto byłoby się w związku z tym zająć:
1/ Ostatecznie nie wprowadzono w dniu wczorajszym zakazu wjazdu do centrum Krakowa dla niektórych pojazdów, rzekomo nie ma odpowiednich przepisów.
A może dobrze byłoby wprowadzić zakaz wjazdu do centrum miasta dla licznych busów przywożących podróżnych z okolic Krakowa? Większość tych pojazdów jest w bardzo złym stanie technicznym (za wieloma ciągnie się czarny dym), stanowią one według moich obserwacji około 20% (a może nawet więcej) pojazdów poruszających się po krakowskich ulicach, potęgują korki, a ponadto ich kierowcy bardzo często nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego. Gdyby busom wolno było dojeżdżać jedynie do wyznaczonych parkingów na obrzeżach miasta, a ich pasażerowie podróżowali dalej komunikacją miejską, to krakowskie powietrze byłoby o wiele czystsze, a ulice mniej zatłoczone.
W wielu miastach europejskich pojazdy spoza gminy miejskiej płacą tzw. rogatkowe czy myto . Tak jest przykładowo w stolicy Norwegii Oslo.
Wprowadzenie tych opłat przysporzyłoby naszej kasie miejskiej dochodów, jak również ograniczyło ilość prywatnych samochodów spoza Krakowa poruszających się po ulicach.
2/ W Krakowie głośny jest temat wprowadzenia zakazu palenia węglem, który będzie raczej trudny do przeforsowania, a w każdym razie potrwa to wiele lat, aby go wprowadzić w życie.
Dlaczego jednak tak nieskutecznie zwalcza się palenie śmieciami, o wiele groźniejsze ? Piszecie Państwo o kontrolach straży miejskiej i nałożonych karach. Zapewne tak jest, ja jednak znam przykłady, gdy straż miejska wzywana do interwencji, gdyż sąsiad moich znajomych, właściciel zakładu elektrycznego, spalał w piecu osłony kablowe (w biały dzień), w ogóle nie raczyła się pojawić. Sprawa dotyczy okolic skrzyżowania ulic Malborskiej i Mochnackiego na Woli Duchackiej. Inni sąsiedzi systematycznie opalają w tej okolicy kable z osłonek, zatruwając okolicę. Może straż miejska zainteresowałaby się tym problemem?
3/ Nasze władze miejskie właściwie nie zareagowały na problem smogu nasilający się w ostatnich dniach, ich działania miały charakter symboliczny.
Prawie, że nie podnosi się tematu (słychać jedynie nieliczne głosy naukowców), że to właśnie zabudowa przez deweloperów (którzy otrzymują stosowne zezwolenia) każdego wolnego skrawka zieleni, przyczyniła się w znacznej mierze do powstania problemu smogowego.
Kraków ze względu na swoje położenie jest miastem słabo wentylowanym. Dawniej przy budowie osiedli uwzględniano tworzenie tzw. korytarzy wentylacyjnych. Wiatry wieją w znakomitej większości na kierunku wschód-zachód. Przeważająca liczba nowobudowanych budynków stawiana jest w poprzek tej osi, wypełniana jest każda wolna przestrzeń na starych osiedlach, gdzie bloki stały daleko od siebie. Wysokie bloki buduje się wśród osiedli domków jednorodzinnych (patrz Osiedle Podwawelskie czy stara Wola Duchacka).
Tym działaniom sprzyja brak planu zagospodarowania przestrzennego dla całego Krakowa, a władze miasta nie podejmują działań, aby systematycznie go uchwalać dla poszczególnych dzielnic. Plan uchwalany jest tam, gdzie zabudowa jest już tak szczelna, że deweloper nie jest w stanie nic więcej wstawić.
Pozdrawiam serdecznie Waszą Redakcję
Magdalena
mieszkanka Krakowa
Coraz więcej aut
W Krakowie trwa przerażający wyścig. Odpowiednie wydziały urzędu miasta dumne są, że w komforcie dla klienta rejestrują tysiące aut spalinowych dziennie. Nieopodal inny urząd udziela permanentnej zgody na pielęgnację drzew a raczej wycinkę. Efekty tego wyścigu czujemy już w powietrzu, którym nie da się oddychać.
Jurek
Kilka bardzo prostych rozwiązań
Dzień dobry
Jadąc wczoraj do pracy po 7 rano słuchałem rozmowy na temat smogu. Jaki sens mają takie jałowe dyskusje, gdy odcinek od banku przy Kapelance do skrzyżowania Krakowska/Dietla jechałem 21 minut? Dlaczego w tym mieście wciąż trzepie się pianę, prezydent ostentacyjnie przyjeżdża dziś do pracy tramwajem...
Jest kilka prostych rozwiązań , tak prostych, że krew mnie zalewa, że nikt tego nie zrobi. Zaznaczam, że jestem użytkownikiem samochodu, który musi je używać w pracy. Moje propozycje:
W takiej sytuacji jak ostatnie dni, a konkretnie awaria i zajęcie pasa ruchu na Dietla 47. Potrzeba by przez dwie poranne godziny dwóch policjantów udrażniało ruch, puszczających nadmiar samochodów w ciągu Dietla. Za Bożego Ciała ulica była kompletnie pusta, a jak widziałem na Krakowskiej też nie było samochodów. Policjanci inteligentnie kierujący na bieżąco ruchem, zmniejszyliby ilość samochodów "pierdzących" bez sensu w rurę wydechową. Wokół mnie samochodów było pełno. Na początku korka przy "Okrąglaku" wyzerowałem licznik, na zwężeniu jak stanąłem przy Krakowskiej na czerwonym mój komputer pokazywał 19,8 L/ 100 . Więcej stałem niż jechałem!!! proszę to sobie przemnożyć przez tych wszystkich stojących obok mnie. O tej awarii i zrywaniu asfaltu było wiadomo już dzień wcześniej, w środę rano zamknięto pas na Dietla!
Druga propozycja, już bardziej ogólna. Od soboty wiadomo, że z powietrzem jest źle. Już wtedy powinna zapaść decyzja, że każda osoba, która będzie się legitymować w tramwaju/ autobusie MPK ważnym dowodem rejestracyjnym nie musi kasować biletu. Wiadomo, że jak jest w pojeździe MPK to jego samochód stoi i nie truje. Pomysł jest tak prosty i skuteczny, że wręcz genialny, uprzedzając, bo podobno padło z usta jakiegoś urzędnika, czy też prezydenta (słyszałem to od kogoś, więc nie jestem pewien), że miasta nie stać na bezpłatną komunikację. Po pierwsze miasto nic nie traci, bo pojazdy i tak jadą. Po drugie ile może być takich kierowców - kilkuset? Nie jest to wielu, ale ileś tam samochodów mniej na ulicy. Po trzecie taka wiadomość/decyzja na kilka dni może być ogłaszana na Waszej antenie, ewentualnie też w TV Kraków, w internecie. Po czwarte uprzedzając głosy tych co będą biadolić, że dlaczego ktoś ma jeździć za darmo, jak oni mają bilety np. miesięczne, odpowiadam, że będziemy wszyscy oddychać czystszym powietrzem. Po piąte, jak już powiedziałem, używam auta w pracy, ale byłbym w stanie zostawiać go na noc przed pracą, nawet zapłacę za te dwie-trzy godziny pozostawienia go w strefie płatnego postoju. To już jest dla miasta ok. 10 złotych, więc miasto mogłoby przynajmniej pozwolić wrócić tramwajem do domu. Jak doliczę do strefy parkowania jeszcze dwa bilety po 3,80. To naprawdę pojadę autem, bo nie stać mnie na to, by wydawać codziennie nawet tylko przez tydzień po dwadzieścia złotych, dla idei. Jak miasto nie chce zrezygnować na chwilę, na kilka dni z kilkudziesięciu, kilkuset biletów.
Naprawdę taka częściowa, chwilowa, nawet kilka razy w zimie na kilka dni to czysty (dosłownie) interes dla miasta. A jeszcze jest szansa, że ludzie przyspawani do swojego samochodu, może jak kilka razy przejadą się tramwajem, to zaczną jeździć później płacąc za przejazd.
W piątkowym odcinku radiostrady rozmawialiście z panem Markiem Dworakiem o skrzyżowaniu Garncarska/Krupnicza o tym, że mało kto tam zauważa skrzyżowanie równorzędne. A nie pomyślał ktoś, aby tam kilka dni stanęła policja, walnęła trochę mandatów, dotyczy to tych jadących od Alei Trzech Wieszczów. Może razem z TV Kraków, niech się rozniesie, że ktoś w tym mieście egzekwuje w końcu przestrzeganie przepisów. Wyjeżdżając na rowerze z Garncarskiej, włos mi się nieraz wyprostował na głowie, ale idzie zima, rower na razie odstawiony...
Z poważaniem Paweł Kapela