"Wśród senatorów zwyciężyło myślenie techniczne" - tak o odrzuceniu przez Senat wniosku prezydenta Andrzeja Dudy wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie zmian w konstytucji mówi rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek. We wpisie na portalu społecznościowym wyjaśnia, że to uwagi Państwowej Komisji Wyborczej mówiące między innymi o tym, że proponowany termin referendum - 10 i 11 listopada - może utrudnić lub uniemożliwić jego przeprowadzenie - spowodowały, że wniosek prezydenta nie zyskał akceptacji.
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski podkreślał, że żaden z senatorów PiS nie głosował ZA odrzuceniem prezydenckiego wniosku. On sam się wstrzymał. Tłumaczył, że decyzja o odrzuceniu wniosku nie była łatwa, ale przeważyły negatywne opinie dotyczące kosztów i terminu głosowania. Zdaniem marszałka, inicjatywa prezydenta była potrzebna - bo rozpoczęła debatę nad zmianami w konstytucji.
W opinii senatora Platformy Obywatelskiej Bogdana Klicha odrzucenie wniosku przez Senat to "wotum nieufności" PiS wobec prezydenta.
Przecieki w tej sprawie były od dłuższego czasu. Było wiele wypowiedzi polityków PiS, którzy powiadali, że tę inicjatywę trzeba odrzucić ze względu na datę. Chodziło tak naprawdę o to, by ją odrzucić, bo ona autonomicznie pochodziła od pana prezydenta, a przecież prezydent nie może być autonomiczny w stosunku do Nowogrodzkiej, a przynajmniej tak to rozumie kierownictwo PiS - komentował w porannej rozmowie Radia Kraków senator PO Bogdan Klich.
Zgodnie z konstytucją prezydent zarządza referendum ogólnokrajowe za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Większość bezwzględna konieczna do podjęcia uchwały w sprawie wyrażenia zgody na zarządzenie referendum wynosiła w środowym głosowaniu 47 głosów.
Za podjęciem przez Senat takiej uchwały opowiedziało się 10 senatorów, przeciw było 30, od głosu wstrzymało się 52.
PAP, IAR/jgk