3 tysiące złotych w ramach dodatku węglowego otrzyma gospodarstwo domowe zarejestrowane w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, lub takie, które w specjalnym wniosku wskazało źródło ogrzewania oparte węglu. Rzecznik PiS Radosław Fogiel przekonywał, że będzie to realna pomoc.
"Zdawaliśmy sobie sprawę, że wojna będzie miała swoje konsekwencje, dlatego rząd nie zostawia Polaków samych sobie. Stąd ten projekt i ustawa zapewniająca wsparcie" - deklaruje Fogiel.
Rząd na dodatek węglowy planuje wydać 11 i pół miliarda złotych. Wcześniej rozważano regulowaną cenę węgla, 996 złotych za tonę, ale rozwiązanie ostatecznie nie zaczęło obowiązywać. Teraz pojawiają się komentarze, że sprzedawcy będą sztucznie podnosić ceny.
Bartosz Brzyski z Klubu Jagiellońskiego nie wyklucza tego scenariusza, choć jak zaznacza, ceny surowca będą rosnąć przede wszystkim dlatego, że w Polsce jest go za mało. Jego zdaniem bardziej niż na dodatku węglowym rząd powinien się skupić na zabezpieczeniu dostaw.
"Porównałbym to do zakupu szczepionek czy do innej dużej transakcji. Jeżeli mamy jeden duży podmiot, to jego siła negocjacyjna jest oczywiście większa i można też negocjować na poziomie międzyrządowym, a nie na poziomie po prostu kontrahentów i indywidualnych spółek czy spółek skarbu państwa" - mówi Brzyski.
Senat zajmie się dodatkiem węglowym na początku sierpnia, kolejne grupy apelują o zmianę zapisów. Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego uważa, że powinno się wprowadzić dodatek energetyczny, niezależnie od źródła ogrzewania: także na gaz, prąd i ciepło.
"Należy się zastanowić, jak ma się czuć osoba uboższa, która posłuchała apeli instytucji rządowych, wymieniła kopciucha i teraz pozostaje bez wsparcia. To jest po prostu rozwiązanie niesprawiedliwe" - komentuje Dworakowska.
Polski Alarm Smogowy proponuje jednak by była to celowana pomoc, wyłącznie dla najuboższych osób i rodzin.
22 lipca o zmiany w dodatku węglowym apelowały także władze Krakowa. Zastępca prezydenta miasta Andrzej Kulig poinformował, że dostawcy energii wystąpili już z wnioskiem o podwyżki. Rachunki za ciepło w Krakowie jeszcze w tym roku mogą wzrosnąć o 15%. Dlatego miasto w piśmie do minister klimatu apeluje o dodatek energetyczny, ale możliwie dla jak najszerszej grupy osób.
"Z naszych obserwacji wynika, że dla około 10% społeczeństwa nie będzie to miało większego znaczenia. Maksymalnie 10%, czyli dla 90% tak. Pamiętajmy, że to będą bezprecedensowe wzrosty i bez wątpienia w tej sytuacji jeżeli miałby być wprowadzany taki próg, to on powinien być stosunkowo wysoko ustawiony" - mówi Kulig.
Podwyżka czeka także mieszkańców Tarnowa. Miałaby ona obowiązywać od 1 września, najprawdopodobniej będzie to 10-procentowy wzrost - tłumaczył prezes tarnowskiego MPEC-u, Tadeusz Sieńczak.
"My musimy pokryć koszty. Nie mamy żadnych dopłat, tylko przychody od naszych odbiorców i one muszą pokryć koszty" - wyjaśnia Sieńczak.
Senat zajmie się dodatkiem węglowym na początku sierpnia.