Kontrole masy ciężarówek prowadzi Inspektorat Transportu Drogowego. W teorii inspektorzy mają wyznaczać pojazdy do sprawdzenia, zatrzymywać je i ważyć na specjalnych przydrożnych wagach. W praktyce jednak kontrolujących bardzo łatwo oszukać. Inspektorzy ITD są bowiem urzędnikami, a nie służbą mundurową. To oznacza, że mają ściśle normowany czas pracy: od poniedziałku do piątku, od 8:00 do 16:00.
Jeśli ktoś planuje podróż przeładowanym tirem, wystarczy, jeśli wyjedzie po 16:00 i już prawdopodobieństwo otrzymania mandatu spada niemalże do zera. Nawet w ciągu dnia kierowca przeładowanej ciężarówki może czuć się bezkarny - zdaniem NIKu wagi zamontowane są niemalże wyłącznie na drogach krajowych i wojewódzkich. Przy odpowiednim doborze trasy możemy jechać pojazdem o dowolnej masie.
Skutki takiego liberalnego podejścia do przeciążonych ciężarówek są oczywiste. "Gdy drogą przejeżdża przeciążony tir, wywołuje to obciążenie asfaltu porównywalne do przejazdu 160 tysięcy samochodów. Szybciej tworzą się koleiny, pojawiają się dziury i pęknięcia. Oprócz tego tracą uczciwi przewoźnicy. Trzymając się reguł stają się mniej konkurencyjni, bo przewożą mniej towarów w tym samym czasie" - mówi Dariusz Nowak, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli.
Tomasz Fabiański, jeden z naczelników krakowskiego oddziału Inspektoratu Transportu Drogowego przyznaje, że w tej sprawie inspektorzy mają związane ręce. "Nasze kompetencje określa ustawa. Wedle przepisów jesteśmy urzędnikami, nie mamy prawa przekraczać ustawowych godzin pracy, tym bardziej, że sami kontrolujemy, czy godzin pracy nie przekraczają zawodowi kierowcy. Od lat Inspektorzy ITD domagają się rozszerzenia uprawnień i nadania statusu służby mundurowej, jak dotąd bezskutecznie" - mówi.
Fabiański dodaje też, że Inspektoratowi zdarzało się organizować kontrole nocne, ale były to raczej sytuacje wyjątkowe. Podkreśla on jednak, że ITD pomimo ograniczeń czasowych udaje się eliminować z dróg część przeciążonych ładunków. W ostatnim roku skontrolowano w Małopolsce ponad 2000 pojazdów, 60% z nich ukarano mandatami na łączną kwotę blisko 3 milionów złotych.
Pozostaje problem wag. Tych, nie dość że jest mało, to często, jak wynika z raportu NIK, są przestarzałe i wadliwe. Kupienie nowych leży w gestii samorządów. W najbliższym czasie urządzenie mierzące ciężarówki pojawi się w Krakowie na księcia Józefa. "Kupimy dwa specjalistyczne urządzenia do mierzenia wagi pojazdów, przygotujemy też odpowiednie stanowiska" - mówi Piotr Hamarnik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Dariusz Nowak, rzecznik NIKu przekonuje jednak, że podobnych inicjatyw musi pojawić się znacznie więcej.
(Karol Surówka/ko)
Obserwuj autora na Twitterze: