Mamy jeszcze zapasy, wodę, amunicję, będziemy walczyć tak długo, jak będziemy musieli – powiedział podczas internetowego briefingu przedstawiciel zablokowanego w zakładach Azowstal w Mariupolu pułku Azow Illa Samojłenko.
Briefing obrońców Mariupola transmitował na żywo w sobotę ukraiński portal Hromadske.
Swiatosław Pałamar, zastępca dowódcy pułku Azow, broniącego się w ostatnim przyczółku ukraińskiej obrony w zakładach Azowstal w Mariupolu, powiedział w czasie briefingu, że tylko w ciągu nocy teren kombinatu był bombardowany 25-krotnie, w tym trzykrotnie przez bombowce strategiczne.
„Pracuje artyleria lufowa, czołgi, moździerze, snajperzy, piechota próbuje szturmować” – mówił Pałamar.
Podkreślił, że nie wie, czy udało się ewakuować wszystkich cywilów, ponieważ nie ma sprzętu do usuwania gruzów.
„Na terytorium zakładów jest ogromna ilość zabitych cywilów i wojskowych” – powiedział. Wskazał również, że dwa dni wcześniej podczas ewakuacji cywilów w trakcie „tzw. reżimu ciszy” zginęło trzech wojskowych, sześciu zostało rannych.
„Od 2,5 miesiąca prosimy cały świat, dziennikarzy, polityków, by ewakuowano cywilów i dopiero teraz udało się ewakuować paręset osób” – powiedział Pałamar. Zaapelował też do władz i organizacji międzynarodowych, by podjęły bardziej zdecydowane działania na rzecz ewakuacji cywilów, którzy zostali w oblężonym mieście.
Na terenie Azowstalu pozostaje kilkuset rannych wojskowych – powiedział Illa Samojłenko. Ukraińscy obrońcy nie biorą pod uwagę poddania się, bo „byłby to podarunek dla Rosjan”.
Jak podkreślił, „każdy jeniec to możliwość nacisku politycznego i wojskowego”, który może być wykorzystany do osłabienia pozycji strony ukraińskiej.
Wojskowy ocenił, że Rosjanie zabili w Mariupolu 25 tys. cywilów, a przy tym władze podkreślają niewielkie sukcesy, takie jak ewakuacja kilkudziesięciu czy kilkuset osób.
Wskazał również, że od 24 lutego do 15 kwietnia obrońcy Mariupola zabili 2,5 tys. rosyjskich żołnierzy i ranili pięć tys., zniszczyli ponad 60 czołgów przeciwnika. Podkreślił, że obecnie ich walka pozwala zablokować ok. 25 tys. żołnierzy przeciwnika, tzn. uniemożliwia ich przerzucenie na inną część frontu.
Wojskowy ujawnił także, że z Mariupola uciekł wcześniej dowódca 36. brygady piechoty morskiej Wołodymyr Baraniuk, zabierając ze sobą grupę żołnierzy, „niewielką liczbę działających czołgów, transporterów i amunicji”. „To wielka hańba” - powiedział.
Samojłenko powiedział, że broniący się w Mariupolu ukraińscy żołnierze nie dostali uzupełnień od początku wojny, ale wciąż mają broń, chociaż nie dysponują już ciężkim uzbrojeniem.
„Jesteśmy zablokowani ze wszystkich stron. Jesteśmy martwymi ludźmi, większość z nas to wie” – powiedział wojskowy, dodając, że każdy ich kontakt ze światem zewnętrznym, „może być ostatnim”.
Samojłenko powiedział, że ze względu na trwającą wojnę, obrońcy z Mariupola nie mogą oceniać działań władz. Nie odpowiedział również na wiele pytań, dotyczących liczby pozostałych żołnierzy, rodzajów broni i innych kwestii wrażliwych ze względu na bezpieczeństwo.
Ocenił jednak, że władzom „nie udało się im przygotować obrony Mariupola”. Żołnierze w Azowstalu czują się „opuszczeni, lecz wspierani”. Zaznaczył, że otrzymali rozkaz „obrony Mariupola” i wykonują go.
„Nie zmarnujcie naszego wysiłku, poświęcenia” – apelował Samojłenko. Zwrócił się również do społeczności międzynarodowej z apelem, by „strona trzecia” zagwarantowała ewakuację z terenów zakładów rannych żołnierzy, a także „ekstrakcję” broniącego się tam garnizonu.
Dodał, że sankcje są niewystarczające i dopóki kraje zachodnie będą kupować od Rosji surowce energetyczne, dopóty Rosja będzie zabijać ludzi na Ukrainie i poza nią.
„Nie jest to takie trudne przestać się bać Rosji. Po prostu trzeba to zrobić. I walczyć. Niekoniecznie z bronią w ręku” – powiedział Samojłenko.