Duda odpowiedział w ten sposób na pytanie czy zgadza się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, który określił tę zbrodnię mianem ludobójstwa.
"Trudno się temu oprzeć (...) To zbrodnia, która wypełnia kryteria ludobójstwa, zwłaszcza jeśli spojrzy się na kontekst różnych rozmów, które są prowadzone" - powiedział prezydent. Jak dodał, rosyjska narracja o "denazyfikacji" Ukrainy jest pretekstem do popełniania masakr, a celem inwazji jest "w jakimś stopniu likwidacja ukraińskiego narodu".
Duda bronił też krytyki premiera Mateusza Morawieckiego pod adresem Emmanuela Macrona i jego rozmów z Putinem. Jak stwierdził, nie zdziwiły go "emocjonalne" słowa szefa rządu w świetle masakry w Buczy. Zauważył też, że Rosja już w 2014 napadła Ukrainę, a w 2008 r. Gruzję i pokazało to, że dialog z Władimirem Putinem "nie ma sensu".
"Władimirowi Putinowi trzeba postawić twarde warunki, powiedzieć mu, że jeśli ich nie spełni, to nie mamy o czym rozmawiać (...) Prowadzenie takiego dialogu, z którego nic nie wynika, jest tylko grą na czas" - powiedział prezydent. Jak dodał, prowadząc takie rozmowy pozwala się Rosji okazywać "cywilizowaną twarz", podczas gdy "z drugiej strony mordują w sposób absolutnie najdzikszy".
Pytany o to, czy Putina można porównywać do Hitlera, Duda ocenił, że wojska rosyjskie zamordowały prawdopodobnie tysiące ludzi w podobny sposób jak w Buczy, wobec czego nie można traktować rosyjskiego prezydenta jako normalnego przywódcę, ale zbrodniarza, który powinien być ukarany.
Prezydent RP opowiedział się też za zwiększeniem sankcji na Rosję i przyjęcie takich środków, które wyeliminowałyby możliwość sprzedaży surowców energetycznych, zwłaszcza ropy naftowej. Skrytykował przy tym Niemcy za to, że mimo stałych ostrzeżeń ze strony Polski, parły do inwestycji takich jak Nord Stream I i II i dały się uzależnić od rosyjskiego gazu.
"Rosja szantażuje nie tylko Niemcy, ale Rosja szantażuje całą Europę" - powiedział Duda.
Prezydent wyraził przekonanie, że dotychczasowe sankcje mimo to mocno uderzą w rosyjską gospodarkę, choć efekt ten będzie odczuwalny w perspektywie kilku miesięcy.
Pytany, czy obawia się rosyjskiej agresji na Polskę, odpowiedział twierdząco. "Myślę, że w tych okolicznościach nikt nie ma wątpliwości, że Polska jest potencjalnie zagrożona rosyjską agresją w przyszłości (...) I właśnie dlatego musimy wydawać na nasz potencjał obronny" - powiedziała głowa państwa.
Duda przyznał, że z powodu obecnej sytuacji nie może spać spokojnie, "wiedząc co się dzieje za naszą granicą". "Czy przywódca sąsiedniego kraju może spać dobrze w takiej sytuacji?" - pytał retorycznie.
Duda pozytywnie odniósł się też do wizyty prezydenta Bidena w Warszawie. Stwierdził, że jest zadowolony z dobrej i owocnej współpracy z amerykańskim prezydentem.
"Głęboko wierzę, że prezydent Joe Biden jest zadowolony ze swojej wizyty w Polsce i uważa, że to była ważna i dobra wizyta. Że dzięki tej wizycie mógł też na własne oczy zobaczyć, jak wygląda sytuacja" - powiedział.