W poniedziałek po południu szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że jeszcze w tym tygodniu rozpocznie się budowa płotu na granicy polsko-białoruskiej.
Na wtorkowej konferencji prasowej po spotkaniu z przedstawicielami Straży Granicznej, Wojska Polskiego i Policji w placówce Straży Granicznej w Kuźnicy szef rządu pytany był, kiedy dokładnie powstanie ogrodzenie.
"Prace rozpoczną się już w najbliższych dniach, natomiast potrwają na pewno kilka, kilkanaście tygodni. Będziemy zabezpieczać na samym początku ten odcinek, który jest najłatwiejszy do nielegalnego przejścia a trudniejszy do nadzorowania - czyli odcinek lądowy. Z naszej liczącej 418 km granicy białoruskiej - to jest ok. 180-190 km. Od niego zaczynamy" - powiedział premier Morawiecki.
Zapewnił, że będzie zabezpieczony dodatkowo także ten odcinek, który znajduje się wzdłuż rzeki Bug.
Premier pytany o koszty ogrodzenia zaznaczył, że "dla zapewnienia bezpieczeństwa w Polsce każde środki są słuszne do użycia".
"Dla mnie przede wszystkim liczy się bezpieczeństwo granic, bezpieczeństwo Polski, powaga państwa polskiego, zdolność do odparcia prowokacji, zdolność do odparcia ataków hybrydowych - takich jak ten ze strony pana Łukaszenki i udowodnienie, pokazanie, że Polska jest solidnym partnerem zarówno paktu Północnoatlantyckiego jak i Unii Europejskiej i potrafimy skutecznie chronić naszą wschodnią granicę" - oświadczył szef rządu.
W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Migranci koczujący po białoruskiej stronie nie chcą wracać na Białoruś. Według informacji Straży Granicznej z poniedziałku grupa liczy obecnie 24 osoby.