W 1974 r. nikt nie liczył na sukcesy piłkarzy, którzy zyskali później miano „Orłów Górskiego''-wywalczyli 3. miejsce na Mistrzostwach Świata (dopiero cztery lata później upowszechni się nazwa Mundial).
Tuż przed rozgrywkami kadra poniosła klęskę 1:4 w sparingu z VfB Stuttgart, a podczas spotkań kontrolnych rozgrywanych w kraju na trybunach rozlegały się gwizdy. Wtedy jeszcze nie upowszechniła się pieśń-"Nic się nie stało..."
A tu arcyzabawna rozmowa kibiców -Himilisbacha i Maklakiewicza przed pierwszym meczem:
Ciekawy ( z dzisiejszej perspektywy) jest temat pomylenia piłkarza z biznesmenem.
15 czerwca Orły wygrał z Argentyńczykamii 3:2. Gwizdy zmieniły się w chóralne "Sto lat".
Cztery dni później nastąpił pogrom Haiti:7:0!
Wspaniale to odbiło się na kultowym spektaklu Hanuszkiewicza-jego "Balladyna" w Narodowym (ta z japońskimi motocyklami) była największą teatralną sensacją tamtych czasów. Bilety nie do dostania, więc szczęśliwi posiadacze tychże musieli iść do teatru niezależnie od piłkarskiej gorączki.
Ale tego dnia spektakl wyglądał nieco inaczej- Bożena Dykiel (Goplana) wjechała na scenę na wozie, na którym przyczepiono tabliczkę: "Polska - Haiti dotychczas 2:0". Gdy padł kolejny gol, jeden z aktorów przy aplauzie publiczności przeprawił wynik na 3:0.
A potem były jeszcze 4. To były czasy piłkarzy, którzy połączyli sport ze sztuką.
Zabawnie to pokazuje film „Polska gola'' z 1975 roku. Warto go sobie przypomnieć.