Sądeccy strażacy nie mają wątpliwości, że to była jedna z najtrudniejszych misji w historii Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej „Nowy Sącz”. Nigdy dotąd nie udało się też uratować tylu osób. Było to możliwe, bo nasz wyjazd nastąpił bardzo szybko – tłumaczy Sławomir Wojta, z-ca dowódcy operacyjnego – "byliśmy pierwszą grupą ratowniczą w tej miejscowości"
Ratownicy pracowali w bardzo trudnych warunkach. Wydobycie jednej osoby spod gruzów zajmowało nawet kilkanaście godzin. Akcje ratownicze utrudniały też niska temperatura i silny wiatr. Był to ekstremalny wysiłek fizyczny i psychiczny: "żeby dostać się do poszkodowanej osoby, trzeba było wchodzić w ciasne przestrzenie, stabilizować je, czołgać się, dlatego trwało to tak długo, a zdarzały się wstrząsy wtórne"
Działania odbywały się pod presją czasu i na oczach mieszkańców, którzy prosili o poszukiwanie bliskich osób – opisuje Stanisław Witkowski, uczestniczący w działaniach rozpoznawczych:"pod zawalonym budynkiem jest czyjaś żona, matka, dziecko a my musimy podjąć decyzje gdzie i jak działać. Czy uratować jedną osobę, do której dotarcie będzie trwać wiele godzin, czy kilka, które są blisko. To trudne decyzje"
Bardzo ważną rolę w misji pełniło 8 psów, które wskazywały miejsca, gdzie pod gruzami znajdują się żywi ludzie. Takie informacje pomagały zarówno ratownikom jak mieszkańcom, którzy sami prowadzili poszukiwania bliskich – mówi Bartłomiej Waligóra, przewodnik psa Jaggera, który znalazł aż 6 ludzi
Lekarz Mariusz Chomoncik udzielał pomocy medycznej osobom, które uwolniono spod gruzów. Zakres obrażeń zależał od wielu czynników: "jeśli dotarcie do kogoś trwało kilkanaście godzin, to trzeba było podawać środki przeciwbólowe, dbać o komfort termiczny, przetaczać płyny.
Chociaż udało się ocalić 12 osób, sądeccy ratownicy nie czują się bohaterami. Jak mówią, robili swoją robotę, a dziś najbardziej potrzebują odpocząć i pobyć z bliskimi. Każdy marzył o ciepłym łóżku, prysznicu i kawie...
- A
- A
- A
Polscy strażacy nie mogą zapomnieć o rozmiarze tragedii po trzęsieniu ziemi w Turcji
Są już w domach i planują odpocząć, ale o tygodniu spędzonym na misji po trzęsieniu ziemi w Turcji trudno będzie im zapomnieć. Sądeccy strażacy ze Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej przez tydzień ratowali uwięzionych pod gruzami budynków w Besni. Wspólnie z pozostałymi ratownikami z polskiej grupy Husar udało się ocalić życie 12 osóbKomentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
22:05
Jak biegać z psem? Nie mamy pojęcia. Częściej szkodzimy i zapominamy o zwierzęciu.
-
20:44
Kupa roboty – Tarnów walczy z psimi odchodami na ulicach
-
20:22
W Krakowie rozpoczyna się 18. festiwal Mastercard Off Camera
-
20:14
Derby Małopolski na remis
-
19:17
Kontrowersje wokół Targów Myśliwskich w Krakowie. Wojewoda Klęczar: „Nie możemy wszystkiego zakazywać”
-
18:24
Jeden z największych browarów w Polsce świętuje 180-lecie istnienia
-
17:55
Autobus-reklama przed Galerią Krakowską. "Nie mamy podstaw prawnych, by go usunąć"
-
17:27
Puszcza znowu przegrała z Pogonią. Dramat w Niepołomicach
-
16:38
Żałoba narodowa po papieżu Franciszku: gest szacunku czy polityczna gra?
-
16:27
Po latach oczekiwań rusza budowa brakującego odcinka drogi z Brzeska do Szczurowej. Mieszkańcy: „Nie chcemy ginąć"
-
15:55
Trzebinia: poważne utrudnienie na A4
-
15:49
Kradł tablice rejestracyjne i jechał tankować na stacje. Amator "darmowego" paliwa zasiądzie na ławie oskarżonych
-
15:17
FILM | Rekomendacje pokazów plenerowych Mastercrad OFF Camera
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze