Niewątpliwie mój PESEL zalicza mnie do tego sławetnego pokolenia. Jestem Zetką, a więc osobą urodzoną tuż po roku 2000. Pewne wydarzenia stały się integralną częścią mojego życiorysu, kształtując moje spojrzenie na świat – socjologia mówi w tym przypadku o tzw. wydarzeniach formujących. Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku było jednym z nich. Nie pamiętam życia bez Unii Europejskiej. Co więcej: nie chcę też życia bez Unii Europejskiej. Dla mnie otwarte granice, możliwość swobodnego podróżowania i studiowania za granicą to nie luksus, ale standard. I, choć, gdy słyszę o ludziach, którzy musieli zdobywać wizy, by odwiedzić sąsiedni kraj, to nie wydaje mi się to jakąś odległą historią (wszak pandemia to wcale nie jest mi tak odległe zdarzenie), to jednak przyjmuję tę elastyczność przemieszczania się jako inherentną część mojego europejskiego funkcjonowania.

Pokolenie Z: Obywatele w trybie czuwania Pokolenie Z: Obywatele w trybie czuwania

Klasyczna Zetka, czyli...

Co jeszcze sprawia, że jestem klasyczną Zetką? Ano fakt, że odkąd pamiętam, byłam aktywna w mediach społecznościowych – i to jako twórczyni treści. Demokratyzacja sposobu komunikacji to kolejny element, który ukształtował moje pokolenie. Internet stał się nie tylko źródłem informacji, ale także platformą do wyrażania siebie. Można powiedzieć, że nie rozróżnia się już rzeczywistości wirtualnej i namacalnej. Każda osoba ma w zasadzie dostęp do mediów społecznościowych, gdzie możemy dzielić się swoimi myślami na równi z ekspertami. Naszego dojrzewania nie objęła dyskusja na temat zasadności wieku dostępu do mediów społecznościowych – obecność online od początku szkoły podstawowej była raczej standardem. To niewątpliwie wpłynęło na pewną „wrodzoną” łatwość w wypowiadaniu swoich poglądów.

Nie dziwi zatem, że o Zetkach myśli się nierzadko w perspektywie roszczeniowej generacji. Widziałabym to raczej jako przewagę tej grupy wiekowej. A jeśli połączyć to z krytycznym spojrzeniem i wielką wagą przykładaną do wiarygodności przekazu. To właśnie z tytułu tej wrażliwości, niektóre „młodzieżowe słowa” pozostają poza zrozumieniem populacji – bo trudno niekiedy tłumaczyć, dlaczego za danym językowym memem znajduje się znaczenie, wywołujące bardzo konkretną emocję społeczną.

Smartfony, tablety, komputery

Wszystko to jest możliwe dzięki dostępowi do technologii, który jest dla nas oczywistością. Smartfony, tablety, komputery – to narzędzia, bez których trudno wyobrazić sobie codzienne funkcjonowanie, a dla młodszych Zetek – cóż, niekiedy odgrywały znaczącą rolę w ich wychowaniu, a na pewno wypełnianiu ich czasu wolnego. Ale czy ta dostępność sprawia, że jesteśmy bardziej świadomi i mądrzy? Czy może raczej skutkuje powierzchownością i brakiem skupienia? Niejednokrotnie w takich dyskusjach bronię tu mojego pokolenia. Nie mam poczucia, by te technologie znacząco, o ile nie wpłynęły na kształtujące się neuroprzekaźniki w trakcie naszego rozwoju, zniekształciły zdolności poznawcze akurat naszego pokolenia. Jest to raczej powszechna tendencja. Powiedziałabym raczej: pewne wzorce nabywamy od rodziców, bliskiego otoczenia. Wychowanie bez nadmiaru ekranów to odpowiedzialność nas wszystkich, niezależnie od wieku.

Polikryzys

Nie da się mówić o pokoleniu Z bez pojęcia wielo- czy też polikryzysu. To nie kwestia tego, że nasze pokolenie jest wyjątkowo buntownicze, po prostu musimy stawić w tych czasach czoła problemom, z jakimi wcześniejsze pokolenia nie miały do czynienia, które z całą pewnością nie były do tego stopnia nagłośnione.

Perspektywa całkowitej katastrofy klimatycznej, nierozwiązywane zagadnienia nierówności społecznych, globalne konflikty i pełnoskalowe wojny – to wszystko wpływa na naszą codzienność. Jeśli nie w bezpośrednim tego problemów odczuwaniu, z całą pewnością docierają do nas – niczym nagłośnione wielką medialną tubą – sygnały zewsząd o tym, jak nieprzychylne czekają nas kolejne dekady, a więc, jak przewidujemy, najlepsze czasy naszych żyć.

Czasem zastanawiam się, czy rzeczywiście jesteśmy tak światli, pracowici i otwarci na nowe, jak chcieliby nas postrzegać marketingowcy, którzy – nie bójmy się o tym wspomnieć – stworzyli pojęcia pokoleń X, Y, Z w celu łatwiejszej segmentacji rynków. Może powinniśmy mówić w kontekście polskim jedynie o aspiracjach, które jako młode pokolenie musimy dopiero wypełnić treścią, swoją własną historią. Ale jedno jest pewne: to od nas zależy, jak wykorzystamy możliwości, które daje nam świat.

Pozwólcie nam więc opowiadać każdego dnia historię o pokoleniu, które stoi na rozdrożu. Pokoleniu, które ma szansę zmienić świat, ale musi najpierw znaleźć oddech na to, by zrozumieć samo siebie.

Zuza Karcz – rocznik 2002, studentka SGH i UW. Aktywistka na rzecz edukacji obywatelskiej, antydyskryminacyjnej i klimatycznej. Działa na rzecz wzmacniania podmiotowości i widoczności młodych osób iw procesach decyzyjnych.