"Moje największe marzenie? Przed śmiercią nie zaryć mordą w jakieś moralne błoto" - powiedział ks. Jan Kaczkowski. CZYTAJ
Ksiądz Jan Kaczkowski aktywnie angażował się w działalnośc społeczną. Był m.in. kapelanem domu pomocy społecznej i szpitala w Pucku. W 2004 roku współzakładał Puckie Hospicjum Domowe, a w 2009 roku został dyrektorem Puckiego Hospicjum im. Ojca Pio. Był też katechetą, a dla studentów prowadził zajęcia z bioetyki.
W ostatnich latach ksiądz zmagał się z ciężkimi chorobami, a od urodzenia cierpiał na lewostronny niedowład ciała. O swojej walce z przeciwnościami losu opowiadał m.in. na swoim wideoblogu w internecie oraz na spotkaniach z ludźmi.
"To ogromna strata dla wszystkich, którzy mieli okazję spotkać księdza Kaczkowskiego na swojej drodze" - tak o wybitnym duchownym mówi w rozmowie z Radiem Kraków Przemysław Wilczyński, dziennikarz Tygodnika Powszechnego. "Przez czterdzieści miesięcy swojego życia po diagnozie odmienił życie setek ludzi. Był jedną z kilku wybitnych twarzy polskiego Kościoła Katolickiego" - powiedział Przemysław Wilczyński.
Księdza Kaczkowskiego wspomina też nasz redkcyjny kolega Grzegorz Bernasik, kuzyn zmarłego duchownego.