Jaki wpływ na agresywne działania Rosji wobec Ukrainy będą miały nie tylko ogólnoświatowe decyzje, ale także lokalne działania samorządów i oddolne inicjatywy, które zaczęły pojawiać się między innymi w internecie?
Eksperci przyznają, że choć początkowe decyzje nie zapowiadały przełomowych działań, to w tym momencie sankcje gospodarcze nałożone na Rosję określane są jako "ciężkie działa" wymierzone w agresora.
Decydujące znaczenie mają dwa mechanizmy, wśród których jest decyzja o odcięciu Rosji od międzynarodowego systemu rozliczeń SWIFT. Bez tego systemu wymiana handlowa jest bardzo trudna, jest dużo droższa, ale także zwykłe przekazywanie środków zagranicę jest zdecydowanie bardziej uciążliwe, więc to jest bardzo poważna sankcja. Druga kwestia to jest zamrozenie części rezerw Banku Centralnego Rosji. Te rezerwy dzisiaj to jest prawie 650 mld dolarów. To nie jest gotówka, to nie są dolary, czy euro zdeponowane w kasie pancernej gdzieś tam w Moskwie, tylko w większości to są środki ulokowane w obligacje skarbowe. W tym momencie wspólnota międzynarodowa powiedziała - macie te środki, ale nie możecie ich sprzedać
- mówi ekonomista Marek Zuber. Jego zdaniem, w połączeniu z pozostałymi sankcjami, wśród których jest między innymi zamknięcie przestrzeni powietrznej Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii dla wszystkich rosyjskich samolotów, zablokowanie tamtejszych państwowych kanałów telewizyjnych czy pierwsza w historii decyzja wspólnoty o sfinansowaniu zakupu i transportu broni oraz sprzętu wojskowego dla Ukrainy - jest ogromnym ciosem dla Rosjan.
Jak mówi ekspert - kolejnym poważnym krokiem powinny być zdecydowane działania Szwajcarii. Według szacunków to właśnie w tamtejszych bankach ulokowana jest nawet jedna trzecia rosyjskich fortun szacowana na 11 miliardów dolarów.
Te pieniądze w tej chwili są wyciągane i spora część zostanie wyciągnięta, jeżeli Szwajcaria natychmiast nie zdecyduje się na jakieś działania
- dodaje Zuber.
Według ekonomistów, skutki nałożonych sankcji, które odczuje nie tylko rosyjska gospodarka, ale i zwykli obywatele zadecydują w dużej mierze o dalszych działaniach zbrojnych podejmowanych na terenie Ukrainy.
Od kilku dni w internecie pojawia się też wiele oddolnych inicjatyw, które zachęcają między innymi do tego, by zaprzestać kupowania towarów pochodzących z Rosji. Pomysłodawcy wskazują nie tylko przykładowe artykuły i produkty, opisują też, w jaki sposób rozpoznać ich pochodzenie przy pomocy kodu kreskowego.
Zdaniem socjologa Macieja Myśliwca - tego rodzaju działania są szczytne, jednak będą miały nikły skutek.
To raczej okazja do tego, by zbudować w sobie poczucie sprawczości i udziału w proteście. To pokazanie swojego niezadowolenia, czasami jedyna forma sprzeciwu, a nawet najmniejsza forma protestu ma znaczenie
- dodaje Myśliwiec.
Sprzeciw wobec rosyjskiej agresji w Ukrainie manifestują także polskie samorządy, które decydują się na zerwanie współpracy z miastami partnerskimi na terenie Federacji. Takie kroki chce podjąć między innymi Kraków, który dotychczas współpracował na wielu polach z Moskwą i Sankt Petersburgiem, z którym łączy nas umowa o współpracy zawarta w 2006 roku.
Zakres tej umowy obejmował współpracę w obszarach promocji, turystyki, kultury i edukacji. Jednak w związku z dramatem, który teraz odbywa się w Ukrainie, raczej nikt nie wyobraża sobie możliwości kontynuowania tej współpracy. Jest to wyraz solidarności Rady Miasta Krakowa z obywatelami Ukrainy
- mówił radny Tomasz Daros, który jest pomysłodawcą uchwały w tej sprawie. Decyzja o tym, czy współpraca zostanie zerwana zapadnie podczas sesji rady miasta w najbliższą środę.