Ten termin to "parcie na szkło".

Otóż "parcie na szkło" - to współczesna jednostka chorobowa, oznaczająca niezdrową i
przewlekłą konieczność pokazywania się w telewizji. W stanach ostrych, może prowadzić
do przekonania, że wartość człowieka jest wprost proporcjonalna do częstości występowania
na ekranie, a co za tym idzie - człowiek nie zapraszany do telewizji - praktycznie nie istnieje.

"Parcie na szkło" dotyczy przede wszystkim polityków, artystów i samych dziennikarzy.

Może jednak dotyczyć także zwykłego obywatela, który z jakichś przyczyn znalazł się kilka
razy przed kamerą i to wystarczyło aby się zaraził. Z tym, że grupę największego ryzyka
stanowią obywatelki, których obwód biustu jest większy niż iloraz inteligencji.

W przypadku takich osób, "parcie na szkło", może prowadzić do powikłań, z których
najczęściej występującym - jest bycie znanym z tego: "że się jest znanym"

Gwałtowny rozwój choroby, nastąpił wraz z rozwojem rynku medialnego w Polsce i
zwiększeniem liczby programów, które równie gwałtownie potrzebują tak zwanych "gości".

Ponieważ jednak konkurencja między stacjami jest duża, przyjęto zasadę, że po
kilkakrotnym wystąpieniu w dowolnie głupim programie status gościa zmienia się w status
gwiazdy. To pozwala, by kolejne programy z udziałem owych osób miały już w tytule słowo
"gwiazda", a same osoby stawały się rozpoznawalne w sklepie, czy na placu targowym.

Niestety nie słyszałem o jakiejkolwiek skutecznej terapii "parcia na szkło", Leczenie objawowe,
polegające na powtarzaniu - "co za idiota", niewiele daje, a szczepionki na głupotę - jak nie było
- tak nie ma.