Z wyjaśnień mężczyzny wynikało, że kiedy wsiadł za kierownicę, był pijany, w chwili zatrzymania jednak, a doszło do tego 14 godzin po wypadku, badanie tego nie wykazało, więc zarzutu prowadzenia pod wpływem alkoholu prokuratura mu nie postawiła. Usłyszał natomiast zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia i nieudzielenia pomocy poszkodowanym. 21-latek od 10 miesięcy przebywa w areszcie. Akt oskarżenia w jego sprawie w grudniu powinien trafić do sądu. 

Trzyosobowa rodzina potrącona przez 21-latka wracała z imprezy u niego. Mężczyzna po potrąceniu znajomych nie zatrzymał się, by udzielić im pomocy. Zbiegł z miejsca zdarzenia i ukrył samochów, w czym pomagał mu 17-letni brat, który usłyszał zarzut utrudniania postępowania.

 

 

Joanna Porębska/jgk