Po wypadku w Limanowej orzeł przez wiele tygodni był troskliwie leczony w specjalistycznym ośrodku w Mikołowie. Dopiero w połowie lipca zapadła decyzja, że ptak może wrócić do natury. Przed wypuszczeniem zaopatrzono go w nadajnik pozwalający na stałe śledzenie. To właśnie dane z tego urządzenia zaniepokoiły specjalistów.
- Kiedy zauważono, że orzeł przestał się przemieszczać, zapadła decyzja o jego odłowieniu. Po 2 tygodniach wrócił do nas, ale jest z nim źle. Nie jadł, być może nie polował. Może miejsce wypuszczenia nie było zbyt szczęśliwe. To nie był młody ptak, który nigdy nie był na wolności. On wiedział, co należy robić - mówi Jacek Wąsiński z Pogotowia Leśnego.
W tej chwili nie jest pewne, czy ptak przeżyje. Jeśli jego stan uda się ustabilizować, wówczas będzie można rozważać, co dalej. Ponowny powrót orła do natury jest w tej sytuacji wykluczony.