"Zleciliśmy ponowne badanie wody, bo mieliśmy przesłanki, że znów mogą w niej być bakterie" – usłyszała reporterka Radia Kraków od Edwarda Witka. Prezes spółki zarządzającej wodociągiem w Tropiu twierdzi, że woda mogła zostać skażona przez mieszkańców. "Jeżeli szukamy przyczyn, to najprawdopodobniej jedną z nich jest skażenie wody przez mieszkańców w ramach upraw rolnych lub przez wlewanie szamb do rowów przydrożnych" - mówi Edward Witek. 

Mieszkańcy są oburzeni tym, co usłyszeli od prezesa, bo jasno zasugerowano im, że sami siebie trują. "To chore jest po prostu. Jak moglibyśmy sami siebie zatruć? Nikogo nie przyłapano, a snuć podejrzenia jest bardzo łatwo. Pies nawet nie chciał się napić tej wody. Proszę zobaczyć, ile jest osadu. Spółka Dunajec nas oszukuje i truje. Ile to jeszcze będzie trwało?" - denerwują się w rozmowie z reporterką Radia Kraków mieszkańcy Tropia. 

To nie pierwszy przypadek zatrucia wody w Tropiu. Dwa lata temu podobna sytuacja miała już miejsce, dlatego mało kto ufa już komunikatom, które rzekomo mówią, iż woda jest czysta. "Ja tę wodę przegotowywałam dwa razy, a i tak się zatrułam. Słabo mi się już robi" - skarży się jedna z kobiet. 

Marian Lupa, mieszkaniec Tropia, który złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i celowe zatrucie wody – ma tylko jedno zdanie w tej sprawie – to nieudolność spółki Dunajec i władz gminy, którzy zlecili przebadanie tylko jednego zbiornika w Topiu – pomijające te w Roztoce Brzezinach, Rożnowie, Bartkowej i w Podolu. "Wiem, że jeden zbiornik wyczyszczono, ale dalej w instalacjach tego nie zrobiono, bo woda w rurach wciąż była. Powiedziano nam, byśmy spuścili trzy kubki wody. Ale czy w wodzie zauważymy, że nie ma już bakterii? Nie zauważymy" - twierdzi Marian Lupa. 

Tymczasem ani władze spółki Dunajec, ani wójt gminy Józef Tobiasz nie mają sobie nic do zarzucenia. "Nie jest winą gminy lub spółki. Są zabezpieczenia na studniach, ujęciach. Musimy to doprowadzić do porządku" - tłumaczy wójt. 

Jak twierdzą władze gminy, ilości bakterii coli są znikome, ale woda nie nadaje się do picia. Mieszkańcy Tropia muszą się liczyć z tym, że wody z kranów nie skorzystają co najmniej do niedzieli. Wtedy mają być znane kolejne wyniki z laboratorium. 

Ludzie są załamani, bo bez wody z kranów żyją już niemal od początku miesiąca. To co zapewnia im gmina niestety nie wystarcza na wiele. "Ja dostałam 4 butelki wody i to ma mi wystarczyć. Wczoraj przywiozłam taką samą ilość" - podkreśla jedna z mieszkanek. 

Dodajmy, że w gminie są dwie studnie głębinowe. Jedna jest nieczynna, bo jest zanieczyszczona. Jak nieoficjalnie ustaliła reporterka Radia Kraków, w lecie gminę odwiedziło sporo turystów, więc władze w obawie, że może zabraknąć wody miały puścić wodę... z tej zanieczyszczonej studni.

Bakterie coli pojawiły się w Tropiu początkiem września. O sprawie usłyszała cała Polska, bo gmina zataiła przed mieszkańcami informację o skażaniu. Poinformowano ich dopiero kilka dni po fakcie, kiedy wiele osób zdążyło się już zatruć skażoną wodą.  CZYTAJ

Postępowanie w sprawie prowadzi prokuratura rejonowa w Nowym Sączu. 

 

 

 

 

(Marta Tyka/ew)

Obserwuj autorkę na Twitterze: