Proces w trybie wyborczym to rzeczywiście tylko wstęp, choć wykorzystany przez przeciwników Dariusza Chorużyka do jego ostrej krytyki.
„Pan burmistrz kłamie. Te zarzuty jesteśmy w stanie wykazać. Kwotę podawaną przez niego jako zadłużenie z poprzedniej kadencji — 29 mln — to nie odpowiada prawdzie, a druga sprawa to przeszacowane mówiąc w cudzysłowie koszty referendum”.
Mówiła jeszcze przed rozprawą radna Bogumiła Szczepanik, dodając, że zawyżając jej zdaniem koszty referendum, burmistrz próbuje zniechęcić mieszkańców do głosowania. Sąd nie ocenił jednak prawdziwości tych zarzutów. Pozew został oddalony, bo w świetle prawa rada miasta, a tak określali się jego autorzy, nie ma sądowej zdolności — tłumaczyła sędzia, Joanna Rawska-Pietrzkiewicz.
„Osobowość prawna i zdolność sądowa na podstawie artykułu 2. o samorządzie gminnym przysługuje gminie Piwniczna. Rada miejska jest jedynie organem gminy, który nie posiada żadnej legitymacji i zdolności sądowej”.
Komentując nieprawomocne jeszcze orzeczenie burmistrz Dariusz Chorużyk także użył mocnego języka.
„Strona była nieprzygotowana do założenia sprawy. Kieruje się wyłącznie nienawiścią, a nie merytoryką i przez tę nienawiść nie jest nawet w stanie mówić i myśleć”.
Dzisiejsze orzeczenie sądu jest nieprawomocne. Jego autorzy mają czas do jutra na decyzje o jego ewentualnym zaskarżeniu. Wracając do samego referendum, warto przypomnieć, że będzie to już drugie takie głosowanie w Piwnicznej w tej kadencji samorządu. Pierwsze, zaledwie rok po wyborach, uznane zostało za nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Kolejne lata jeszcze bardziej pogłębiły podziały. Trzy razy z rzędu rada miasta nie udzieliła burmistrzowi wotum zaufania, co zgodnie z nowym prawem otworzyło drogę do kolejnego referendum. Burmistrz Chorużyk i jego zwolennicy podważają sens całej akcji, przypominając, że ewentualna zmiana obejmie tylko pół roku, jakie pozostały do kolejnych wyborów samorządowych. Radna Szczepanik, prostuje, że chodzi o 9 miesięcy.
„9 miesięcy, które jest bardzo ważne. Po tych 4 latach takiego swobodnego traktowania gospodarki gminy można coś pokazać. W tej chwili cały czas słyszymy, że plac budowy w Piwnicznej, no ja go nie widzę”.
Zdaniem burmistrza Chorużyka akcja referendalna to w rzeczywistości początek kampanii przed przyszłorocznymi wyborami.
„Referendum potrzebne jest potrzebne wyłącznie dla opozycji, ponieważ oni chcą usankcjonować swoją decyzję. Każdy, kto popiera burmistrza, nawet nie musi wychodzić z domu, bo to nie są wybory. Nieuczestniczenie w referendum również jest wyrażeniem swojej woli, czyli poparciem burmistrza”.
Po czyjej stronie jest racja? O tym za pięć dni zdecydują mieszkańcy Piwnicznej. Przypomnijmy jeszcze tylko, że w międzyczasie zmienił się próg frekwencji wymaganej do ważności głosowania. Teraz referendum uznaje się za ważne, jeśli weźmie w nim udział nie mniej niż 3/5 z liczby osób, które głosowały w wyborach na burmistrza. W Piwnicznej ta granica to nieco ponad 1370 osób.