Na uciążliwy huk wystrzałów mieszkańcy sąsiednich posesji narzekają od dłuższego czasu. Bogusław Kowalski, dyrektor wydziału ochrony środowiska w limanowskim starostwie zaznacza jednak, że wydana decyzja nie wstrzymuje działalności strzelnicy.

„Ta decyzja będzie podstawą do ewentualnych kontroli inspekcji ochrony środowiska. Jeżeli jednak normy nie zostaną przekroczone, to podmiot nie poniesie żadnych konsekwencji, będzie to działanie legalne” – tłumaczy Bogusław Kowalski.

Hałas docierający ze strzelnicy na tereny zabudowy jednorodzinnej w ciągu dnia nie może przekraczać 50 decybeli, a na terenach sportowo-rekreacyjnych 55 decybeli.

Właściciel strzelnicy może się jeszcze odwołać od decyzji starostwa. Jeśli tego nie zrobi, jeszcze w tym miesiącu zapisy wejdą w życie.

Mieszkańcy twierdzą, że ze strzelnicy wydostają się pociski

Strzelnica przy ul. Michała Dudka w Limanowej rozpoczęła działalność w lipcu ubiegłego roku. Mieszkańcy mówią, że od tego czasu żyją w strachu.

Prokuratura Rejonowa w Limanowej umorzyła też dochodzenie w sprawie narażenia grupy mieszkańców na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Przesłuchano świadków, zlecono też badania balistyczne. Wynika z nich, że w zależności od pozycji przy wykonywaniu strzału pocisk może się wydostać poza teren strzelnicy. Nie znalazło to jednak potwierdzenia w materiale dowodowym, a postępowania wobec właściciela nie wszczęto.

Kontrowersyjna strzelnica w Limanowej. Mieszkańcy żyją w strachu, prokuratura umorzyła dochodzenie Kontrowersyjna strzelnica w Limanowej. Mieszkańcy żyją w strachu, prokuratura umorzyła dochodzenie

Umowa dzierżawy z właścicielem strzelnicy została zawarta do września przyszłego roku przez byłego burmistrza Władysława Biedę. Obecna burmistrz Limanowej Jolanta Juszkiewicz tłumaczy, że nie można jej zerwać bez szkody finansowej dla miasta. Deklarowała też w rozmowie z Radiem Kraków, że nie wznowi umowy na działalność.

Konflikt właściciela z mieszkańcami sąsiednich posesji wyraźnie się zaostrza

Okoliczni mieszkańcy w połowie września tego roku ponownie zgłaszali sprawę policji ws. wydostających się z obiektu pocisków.

„Po prostu się boję. Nie czuję się bezpiecznie koło swojego domu. Nie ważne czy ten pocisk leci 2, 3 czy może 5 metrów nad moją głową” – mówiła wówczas reporterce Radia Kraków jedna z mieszkanek.

Właściciel, Mateusz Wójcik, zaprzecza tym doniesieniom, a konflikt zaostrza się. Działalność może prowadzić do września przyszłego roku i otwarcie przyznaje, że „strzelań będzie jeszcze więcej”.

„Pani burmistrz nie ma zamiaru przedłużyć mi dzierżawy nie podając konkretnego powodu, więc muszę odrobić straty, żeby jak najwięcej zwróciło mi się za budowę strzelnicy” – powiedział.