Straty polskich producentów i eksporterów mięsa związane z aferą fałszowania wołowiny dodatkiem koniny w zachodniej Europie, szacowane są już na 30 proc. O tyle spadła liczba zmówień.

Kontrole w kilku firmach nadal trwają. Jak informuje Janusz Stein, powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Sączu do inspekcji cały czas docierają nowe wnioski o badanie kolejnych partii mięsa pochodzącego z sądeckiej firmy Mipol.

- Jak dotąd nie natrafiono jednak na jakikolwiek ślad świadczący o tym, że ubojnia spod Starego Sącza ma cokolwiek wspólnego z nielegalnym wprowadzaniem na rynek koniny- mówi Janusz Stein, powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Sączu. .

W wyjaśnienie sprawy włączyły się też policja i prokuratura. Według nieoficjalnych informacji, również te służby nie natrafiły, jak dotąd, na żaden ślad łączący spółkę Mipol z fałszowaniem wołowiny.

Firma Mipol rozesłała do mediów oświadczenie, w którym odrzuca jakiekolwiek oskarżenia. 6 marca w Warszawie ma się też odbyć konferencja, na której przedstawiciele Mipolu odniosą się do doniesień zachodniej prasy, w których pojawia się nazwa spółki.

Sławomir Wrona/aw