Do śmiertelnego zatrucia tlenkiem węgla 29-letniego barmana i jego koleżanki doszło w październiku ubiegłego roku. Zdaniem prokuratury nikt nie ponosi winy za tę tragedię, a całe zdarzenie było wynikiem fatalnego zbiegu okoliczności.

Biegli orzekli, że piecyk zamontowany w łazience działał dobrze, a feralnej nocy to pogoda spowodowała gwałtowne cofnięcie czadu z przewodów kominowych. Na dodatek młodzi ludzie przebywali w lokalu po godzinach pracy, bez zgody właściciela.

(Agata Wolak/jg)