Brak dobrej komunikacji ze stolicą województwa skazuje Nowy Sacz na trwanie w zastoju. Szansy rozwoju miasto upatruje między innymi w budowie linii kolejowej Kraków-Podłęże-Piekiełko, która pozwoli dojechać do stolicy województwa w godzinę. Dziś podróż pociągiem przez Tarnów trwa ponad 3 godziny. Polskie Linie Kolejowe podpisały właśnie umowę z firmami, które mają opracować studium wykonalności nowego połączenia. Dokument ma być gotowy za dwa lata. Znajdzie się w nim między innymi szacunek kosztów i ocena czy przewóz pasażerów i towarów pozwoli zarobić na utrzymanie szlaku.

- Na budowie tej linii skorzysta cała południowa małopolska – przekonuje senator PiS Stanisław Kogut.

O walce Nowego Sącza z wykluczeniem komunikacyjnym rozmawiać będziemy przez cztery najbliższe tygodnie. Rozmowy z ekspertami i politykami z małopolski i z Warszawy mają dać odpowiedź na pytanie: czy i kiedy bariery powstrzymujące rozwój Nowego Sącza uda się zlikwidować.

Jak wynika z badań TNS OBOP przeprowadzonych dla Radia Kraków , co czwarty mieszkaniec Nowego Sącza (24%) patrzy na tę sprawę zdecydowanie pesymistycznie i uważa, że ta inwestycja nigdy nie dojdzie do skutku. Pogląd najbardziej optymistyczny, realizację w przeciągu 5 lat, podziela 8% badanych. 27% jest zdania, że budowa zajmie od 5 do 10 lat, 19% od 11 do 20 lat, a 8% badanych spodziewa się przejechać pociągiem do Krakowa przez stację Piekiełko za więcej niż 20 lat. 13% respondentów nie potrafi na zadane pytanie udzielić konkretnej odpowiedzi.

Kobiety częściej niż mężczyźni są optymistkami i zakładają ukończenie inwestycji za mniej niż 5 lat (12% w porównaniu do 4%). Stosunkowo optymistyczni są także ludzie młodzi. Połowa osób w wieku 18-19 lat uważa, że na finał budowy będziemy czekać co najwyżej 10 lat.

(Radio Kraków/Sławomir Wrona/ko)