Przetarg, którego procedura właśnie ruszyła to jeden z największych projektów na rynku kolejowym w Polsce w ostatnich latach. Jego realizacja jest ujęta w Polskim Planie Rozwoju i ma być finansowana w znacznej części z funduszy unijnych. Na 48 zamawianych pociągów ma się składać 266 piętrowych wagonów i 48 lokomotyw. Od strony projektowej i doświadczenia dwie największe Polskie firmy są w stanie podołać temu wyzwaniu - zapewnia prezes Newagu Zbigniew Konieczek.
Działy konstrukcyjne i w Nowym Sączu, w i Bydgoszczy pracowały nad tym, żeby mieć produkt, który na rynku będzie potrzebny. Takie składy to kilka wagonów piętrowych plus wagon sterowniczy plus lokomotywa. To nie jest tak, że coś zaczynamy od zera.
Problemem może się okazać jednak skala zamówienia i krótki czas realizacji. Jak mówi prezes Konieczek, właśnie to skłoniło dwóch zaciekłych rywali do nawiązania współpracy. Wcześniej Newag i Pesa ostro rywalizowały ze sobą o każde zamówienie na polskim rynku kolejowym.
Zdaniem części komentatorów, ewentualne utrzymanie tej współpracy może otworzyć drzwi do powstania podmiotu, który gotów będzie konkurować o duże kontrakty z największymi producentami taboru kolejowego w Europie. - Na snucie takich wizji jest zdecydowanie za wcześnie - ucina spekulacje prezes Newagu.
Oczywiście wcześniej trzeba jeszcze wygrać przetarg a konkurencja jest spora. Zainteresowanie walką o lukratywne zamówienie zgłosiły również niemiecki Siemens, niemiecko-austriacko-chińskie konsorcjum firm, polskie przedstawicielstwo firmy Stadler, a nawet fabryka pojazdów szynowych Henryka Cegielskiego z Poznania, która postanowiła wystartować w tej rywalizacji indywidualnie. Ciekawostką natomiast jest obecność w tym gronie również czeskiej Skody. Biorąc pod uwagę skomplikowane w ostatnim czasie polsko-czeskie relacje, samo postępowanie przetargowe, jak i wybór zwycięzcy będą w tym przypadku z wielu powodów interesujące.