Nie mają jak dojechać i dojść do swoich domów. Problem dotyczy czterech rodzin z Naszacowic. Na początku wezbrane wody zniszczyły dno potoku Słomka, uniemożliwiając przejazd w bród. Teraz załamała się też stara drewniana kładka stanowiąca jedyne piesze dojście do czterech gospodarstw. Mieszkańcy proszą o jej odbudowę, ale nie wiadomo kto powinien to zrobić.
Historia tej patowej sytuacji ma początek w 1997 roku. Podczas powodzi dno potoku znacznie się pogłębiło i od tej pory przejazd samochodem osobowym jest niemożliwy. Wówczas zerwany został także metalowy most. W jego miejsce mieszkańcy sami wybudowali niewielką kładkę z drewna, które dostali za darmo od władz gminy Podegrodzie. Przez lata stan prowizorycznej przeprawy stale się pogarszał, aż pod koniec czerwca tego roku kładka się złamała.
Władze gminy Podegrodzie twierdzą, że w tej sprawie nic nie mogą zrobić. Jak tłumaczy wójt Małgorzata Gromala, uregulowania dna i odbudowy kładki, mieszkańcy powinni się domagać od zarządcy potoku, czyli od Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Zdaniem RZGW, to gmina ma obowiązek zapewnić dojazd swoim mieszkańcom do domów. Najgorsze, że mieszkańcy nie mogą nawet zająć się odbudową kładki na własny koszt, bo wtedy zostaną oskarżeni o budowlaną samowolę. Tak samo zresztą traktowane były poprzednie przeprawy. Małgorzata Gromala przyznaje, że rozważano odkupienie terenu od RZGW i budowę brakującego fragmentu drogi oraz mostu, ale teraz gminy na to nie stać.
Mieszkańcy mają nadzieję, że zanim dojdzie tam do tragedii, ktoś w końcu pomoże im i podejmie w tej sprawie decyzje. "Zostaliśmy sami. Nie ma pomocy. Domagamy się godnego przejścia do naszej posesji. To co mamy, zagraża życiu i zdrowiu. My nie mamy po 20 lat, jestesmy ludźmi starszymi. W każdej chwili coś się może stać" - apelują.
(Bartosz Niemiec/ko)