Zbrodnia została odkryta przez siostrę, która przyjechała do domu w odwiedziny. Zobaczyła zakrwawione ciało jednego brata oraz drugiego rannego.

W środę rano 52-letni mężczyzna najprawdopodobniej zabił siekierą swoją żonę i 14-letniego syna, drugiego 27-letniego syna ciężko ranił. Na koniec sam odebrał sobie życie. Zwłoki członków swojej rodziny znalazła córka zabójcy, której nie było wtedy w domu. Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio Kraków, 52-latek był leczony psychiatrycznie i kilka dni temu wyszedł z oddziału zamkniętego. Prokuratorzy nie potwierdzają jednak tych doniesień, ale nie wykluczają wstępnych ustaleń policji, że mogło to być tzw. samobójstwo rozszerzone - powiedziała Radiu Kraków Beata Stępień Warzecha, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.

[

Posłuchaj: 

]

Na miejscu tragedii całą noc pracowali policjanci pod nadzorem dwóch prokuratorów. Ciała zostały już przetransportowane do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, gdzie prawdopodobnie jeszcze dziś poddane zostaną sekcji. Dziś zaplanowano też pierwsze przesłuchania członków rodziny i sąsiadów, którzy znajdują się pod opieką psychologów.

Pozostali członkowie rodziny, którzy przeżyli to zdarzenie, są pod opieką psychologów. 27-letni syn zabójcy przebywa w ciężkim stanie w szpitalu. Według Ciarki, w domu, w którym doszło do tej tragedii, nie było wcześniej interwencji policji.

Wójt gminy Łącko , Janusz Klag, skontaktował się już z bliskimi rodziny, w której doszło do tragedii . Nieżyjące małżeństwo ma bowiem jeszcze pięcioro pełnoletnich dzieci. - Zaoferowaliśmy im pomoc finansową i wsparcie gminnych psychologów – informuje Janusz Klag.