Po dojeździe na miejsce i nawiązaniu kontaktu z paralotniarzem okazało się, że na szczęście nic mu nie dolegało, wymagał jedynie ściągnięcia na dół, wisiał na paralotni. Ratownik na dole przebrał się w pełny sprzęt, wszedł do góry i za pomocą technik linowych opuścił paralotniarza w dół

- mówi ratownik krynickiej grupy GOPR Mateusz Wiater.

W tej akcji po raz kolejny swoją przydatność potwierdziła aplikacja "Na ratunek", którą paralotniarz miał zainstalowaną w swoim smartfonie. To dzięki niej ratownicy mogli precyzyjnie określić gdzie znajduje się mężczyzna i bardzo szybko dotrzeć z pomocą.