Problemem nie była tym razem awaria czy zanieczyszczenie. W dwóch potokach, przy których funkcjonują ujęcia, po prostu zabrakło wody. W ocenie Tomasza Dula, dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnej z Mszany Dolnej to tylko zapowiedź tego, co może nas czekać w kolejnych latach.

- Wody powierzchniowe kompletnie zanikają. Musimy się zwrócić ku ujęciom głębinowym. Opady atmosferyczne poprawiają sytuację, ale ich intensywność i długość musi być rozciągnięta w czasie, żeby gleba i runo leśne zdążyły się napić wody i zgromadzić odpowiednie zapasy - mówi.

Niestety poszukiwania złóż wód głębinowych czy budowa nowych ujęć przy rzekach to zadania bardzo kosztowne, trwające po kilka lat. Doraźnym działaniem, które nie rozwiąże problemu, ale może pomóc, jest racjonalne korzystanie z wody przez mieszkańców. Przede wszystkim niewykorzystywanie wody z wodociągu do celów gospodarskich.