Przewodnik tatrzański Zdzisław Chmiel podkreśla, że takie zachowanie jest nieodpowiedzialne. "Jak historia pokazuje, czasem się to źle kończy. Jak się z kimś wychodzi w góry, jest się z tą osobą cały czas. Zasada w górach zawsze była taka, że silniejszy opiekuje się słabszymi, dostosowuje do nich tempo. Chodzenie w góry to nie jest zaliczanie szczytów. To ma być frajda" - dodaje.

Roztrzęsionej kobiecie pomogli przypadkowi turyści, dając jej kask i sprowadzając do Czarnego Stawu. Stamtąd już o własnych siłach dziewczyna zeszła spokojnie i bezpiecznie w dół i do Zakopanego.

Warto pamiętać, że jeśli razem się wychodzi w góry, razem też powinno się wrócić bezpiecznie w dół, szczególnie jeśli mamy do czynienia z osobami niedoświadczonymi a wybieramy się w strefę wysokogórską.