Emilia Glista z biura wynajmu kwater przyznaje, że patrząc na listę rezerwacji, tegoroczne ferie zapowiadają się kiepsko. "Słabo to zabrzmiało. W tej chwili jest bardzo dużo wolnych miejsc na ferie. Dopiero się zaczynają pierwsze telefony i nie ma ich zbyt wiele. Obiekty, które liczą na grupy, mają obłożenie, bo rezerwacje zawsze są z wyprzedzeniem. Goście indywidualni czekają na ostatnią chwilę i na pewne prognozy pogody" - mówi.
15 stycznia ferie zimowe rozpoczną m.in. województwa: mazowieckie i śląskie, a to też nie jest dobre dla górali. Jak mówi Agata Wojtowicz z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, popularna "Warszawa" przyjeżdża bowiem tłumnie na witanie Nowego Roku w Zakopanem. "Będzie średnio na ferie warszawskie. Zawsze jak warszawiacy mają ferie w pierwszym terminie, jest ich zdecydowanie mniej. Trudno tu przyjechać na święta i Sylwestra, a znów za dwa tygodnie witać te same osoby. Liczymy na to, że pierwszy okres ferii będzie taki sobie, ale kolejne turnusy już powinny być bardzo dobre" - tłumaczy.
Branża turystyczna nie ma więc wątpliwości, że początek zimowych wakacji pod Tatrami może rozpocząć się kiepsko. Być może kolejne turnusy nadrobią spodziewany falstart gości z centralnej Polski, ale to w dużej mierze zależy od śniegu, którego na razie brak.
Sytuację, choć częściowo, uratowałyby mrozy umożliwiające sztuczne śnieżenie stoków, ale od wielu dni temperatury na Podhalu są dodatnie.