"Mamy wyjątkowo niskie poziomy wody w zbiorniku wywołane wcześniejszą suszą. Utrzymujemy stałą rezerwę powodziową, ale patrząc na prognozy i dane z różnych agencji, nie spodziewamy się nadzwyczajnych przyborów wody. Nie widzimy powodów do paniki i wyprzedzających działań. Mamy miejsce na przyjęcie większych, kilkudniowych opadów" – powiedział PAP inż. Stypuła.

Jak wyjaśnił, w ostatnim czasie dopływ wody do Zbiornika Czorsztyńskiego jest w przedziale od 10 do 15 metrów sześciennych na sekundę, dlatego odpływ na zaporze w Niedzicy oraz ze zbiornika wyrównawczego w Sromawcach jest różnicowany między 11 a 14 metrów sześciennych na sekundę. W ciągu dnia są wypuszczane większe ilości wody, tak aby na Przełomie Dunajca mogły się odbywać turystyczne spływy.

Inż. Stypuła dodał, że okres powodziowy dla Podhala to czerwiec-lipiec, a ostrzeżenia powodziowe na najbliższe dni są przewidywane poza zlewnią Zbiornika Czorsztyńskiego.

"Na razie jesteśmy na granicy minimalnych odpływów wody z zapory. Nawet większy opad nie jest w stanie nam zagrozić. Nie prowadzimy żadnych działań wyprzedzających z wyjątkiem obserwacji prognoz" – dodał.

Nawalne deszcze związane z niżem genueńskim w Tatrach i na Podhalu są zapowiadane na piątkowe popołudnie, sobotę i niedzielę. W ciągu doby może tu spaść do stu litrów wody na metr kwadratowy.