Emilia Glista z biura pośrednictwa wynajmu kwater tłumaczy, że w styczniu we Włoszech ceny były porównywalne do tych zakopiańskich, jeśli chodzi o ofertę dla narciarzy:
Włoskie Alpy to region, który w tym roku nam odciągnął klientów. W styczniu, gdy mamy warszawskie ferie, tam nie ma szczytu sezonu. Jeśli ktoś rezerwuje z wyprzedzeniem, może to zrobić w atrakcyjnych cenach. Okazuje się, że turyści uciekają też na południową stronę Tatr. Nie mamy porównywalnej infrastruktury narciarskiej z regionami słowackimi.
Jeśli chodzi o samo Podhale, tutaj z kolei z Zakopanem wygrała Białka Tatrzańska, posiadające znacznie więcej tras narciarskich i kolei krzesełkowych. Doszło do tego, że za pokój o podobnym standardzie więcej trzeba było zapłacić w styczniu właśnie w Białce niż w stolicy Tatr.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Doskonale wiemy, że ci goście, którzy jeżdżą w Alpy, to nie są ci goście, dla których my jesteśmy idealnym rozwiązaniem. Jesteśmy dużo lepszym partnerem wakacyjnym i feryjnym niż hotele włoskie. Nasze ultranowoczesne hotele nie są do porównania z włoskim średnim standardem i do tego są bliżej. Natomiast narciarsko, te osoby, które jeżdżą, to niestety znajdą dużo atrakcyjniejsze stoki w Europie Zachodniej i z tym polemizować nie możemy
- mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.