Dyskusja trwała dwie i pół godziny i chwilami była bardzo burzliwa. Mieszkańcy Sołtysiej Doliny nie kryli swoich emocji, bo w lipcu po raz kolejny zostali zalani.
W Rdzawce przy nowej zakopiance obiecano im budowę zbiornika retencyjnego. Problem w tym, że będzie on mieć niespełna 1500 metrów sześciennych i nie ma pewności, że przy podobnych nawałnicach skutecznie ochroni przed powodzią. Mieszkańcy proponują, by woda z nowej zakopianki była odprowadzana do kilku potoków:
Przekierować trochę wody na inną wioskę. Nie zaleje jej, bo będzie to tylko część wody i nas to trochę odciąży. Koło kościółka są pasy i przygotowujemy się na protest, jak nie pójdą na nasze propozycje.
Pomysł mieszkańców zostanie jednak przeanalizowany, wyniki mamy poznać jeszcze w tym roku – zapewnia Krzysztof Solarz z firmy projektującej drogę:
Sądzę, że ten temat w ciągu najbliższych dwóch, trzech miesięcy powinien znaleźć ujście w postaci jakiegoś rozwiązania, analizy także w tym okresie jesiennym chcielibyśmy tę sprawę zakończyć na etapie rozważań projektowych i może na jakimś kolejnym spotkaniu tę sprawę przedstawić.
Firma tłumaczyła dziś, że ich wyliczenia już wcześniej miały duży bufor bezpieczeństwa i w teorii nie powinno dochodzić do podtopień, to właśnie z tego powodu nie mogli zaproponować lepszego odwodnienia i większych przepustów. Podkreślono jednak, że przepisy nie nadążają za zmianami meteorologicznymi. Obawy zgłaszał także burmistrz Rabki, Leszek Świder:
Po zbiorniku na 1,5 tysiąca metrów sześciennych to uważam, że jest to kierunek właściwy i dobry, natomiast pytanie, czy jest on wystarczający. Trzeba tam jeszcze kilka tych przepustów udrożnić i wyczyścić. Nie wiem na ile może sprawdzić się to, o czym mówili projektanci, że jesteśmy na razie na etapie budowy, to wszystko jeszcze nie działa i dopiero zacznie działać z czasem.
Emocji nie krył sołtys Rdzawki Józef Filas, który domaga się od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pieniędzy na naprawę zniszczonej drogi.
Zarząd opowiada bzdury. Zniszczyli drogę i mówią, że nie mają prawa jej naprawić.
Robert Jakubiak, zastępca dyrektora krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji na razie odpowiada wymijająco:
Nie chce się wypowiadać na temat ubezpieczania dróg, które nie są w zarządzie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Warto takie odcinki, które są odcinkami dróg publicznych mieć ubezpieczone, bo to później pomaga w dochodzeniu odszkodowań. My z naszej strony nie możemy potwierdzić, że to, co się wydarzyło było wyłącznie powodem budowy drogi.
Dyrektor zapewnił jednak, że wykonawca już teraz został zmobilizowany do magazynowania wody, w miarę swoich możliwości. Chodzi o to, by nadmiar wody nie spływał niekontrolowanie poza pas drogowy. Droga ma być gotowa we wrześniu przyszłego roku.