“To jest pierwszy raz, kiedy wartości poniżej minus 30 stopni Celsjusza zaczęły pojawiać się na tej stacji badawczej, od kiedy ją uruchomiliśmy w Litworowym Kotle, czyli od czerwca 2022 roku. Jest to sytuacja dość wyjątkowa, przynajmniej z perspektywy ostatnich trzech lat. W okresie trwania badań nie mieliśmy do tej pory spływu arktycznych mas powietrza w takiej intensywności, jaka jest teraz” - powiedział PAP dr Bartosz Czernecki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, odpowiedzialny za projekt badań mrozowisk tatrzańskich "Mrozowiska.pl".
Wyjaśnił on, że Litworowy Kocioł to tak zwane supermrozowisko, w którym mamy do czynienia z radiacyjnym wypromieniowywaniem ciepła.
“Mówiąc w uproszczeniu, to jest basen chłodu, do którego może spływać suche, ciężkie i zimne powietrze z okalających Litworowy Kocioł stoków, czyli tworzy się na dnie tej formacji basen chłodu. I ten basen chłodu, jeżeli mamy sytuację z bezchmurnym niebem, z niską wilgotnością względną powietrza i niską prędkością wiatru albo wręcz z ciszą wiatrową, to w takich okolicznościach ten basen chłodu może wypromieniowywać ciepło. Dzięki temu temperatura może się obniżyć o kilkanaście stopni względem otoczenia” - wyjaśnił badacz.
Na wykresie zapisującym temperaturę widoczne są szybkie spadki i nagłe, skokowe wzrosty temperatury, jednak - jak wyjaśnił dr Czernecki - nie jest to błąd pomiaru. To efekt kumulacji chłodu na dnie formacji i nagły wzrost temperatury spowodowany wiatrem.
"Kiedy następuje duży skok temperatury, na dnie kotła wymieniają się masy powietrza. Takie zmiany temperatury, nawet o 15 czy 20 stopni w ciągu 10 minut, są jak najbardziej możliwe i nie jest to błąd pomiarowy” - wyjaśnił badacz.
Ocenił on, że notowane arktyczne mrozy dobiegają końca, więc kolejny dzień z rekordowym zimnem w Litworowym Kotle jest już mało prawdopodobny z uwagi choćby na spodziewaną wilgoć, która będzie się pojawiała w powietrzu zastępującym arktyczne masy.
Litworowy Kocioł został wytypowany przez badaczy z UAM do prowadzenia badań nad klimatem. Tutaj właśnie spodziewali się odnotowania najniższych temperatur w Polsce.
“Wytypowaliśmy kilka takich miejsc w Tatrach, natomiast po pomiarach pilotażowych i analizie zdjęć satelitarnych okazało się, że Litworowy Kocioł będzie najlepszy do takich pomiarów, ponieważ jest najgłębszym, bezodpływowym zagłębieniem terenu w Tatrach. Jest najsilniejszym mrozowiskiem i co do tego nie ma wątpliwości. Do tej formacji nie docierają promienie słoneczne od listopada do początku marca i nie ma tu bezpośredniego promieniowania słonecznego. Latem z kolei słońce operuje tam łącznie tylko przez 11,5 godziny” - wyjaśnił dr Czernecki.
Litworowy Kocioł znajduje się w rejonie Czerwonych Wierchów w Tatrach Zachodnich u podnóża Małołączniaka i Krzesanicy w Dolinie Litworowej. Posiada wyraźne dno na poziomie ok. 1794 m n.p.m., gdzie w lecie kwitnie arcydzięgiel litwor i od tej rośliny nazwę wzięły dolina i kocioł. Surowy klimat sprawia, że roślinność ma tu ciężkie warunki wegetacji. Nawet w lecie notowane są tam spadki temperatury poniżej zera stopni. Badacze z UAM przypuszczają, że może tam być notowany spadek temperatury nawet do –50 st. C.