Niestety bezużyteczny jest sprzęt zimowy jak raki i czekan, które sprawdzają się przy zimowej pokrywie śniegu. O tej porze roku bardzo często dochodzi do wypadków na skutek poślizgnięcia się na śliskim i zalodzonym szlaku. Kilka dni temu turysta spadł ze szczytu Giewontu około 400 metrów w dół i zginął na miejscu.
Piotr Konopka, ratownik TOPR apeluje, aby wyprawy w Tatry ograniczyć do niższych partii najlepiej dolin i dojść do schronisk:
Powyżej 1500 metrów w Tatrach można natrafić na zalegający miejscami śnieg, a szlaki są zalodzone i śliskie. Cienka pokrywa lodu często jest niewidoczna, a wyższe partie dodatkowo są posypane śniegiem. Warunki przejściowe są najbardziej ryzykowne. Planując wycieczki, należy udawać się w niższe partie Tatr, niezalodzone niezaśnieżone, a jak dochodzimy do poziomu, gdzie skała zaczyna być zalodzona, to lepiej wracać.
Nie wszyscy turyści biorą sobie jednak do serca ostrzeżenia i apele pogotowia górskiego o dostosowanie swoich planów wycieczkowych do warunków w Tatrach. Na szlakach panuje spory ruch. Turyści przekonują, że mierzą siły na zamiary i nie podejmują niepotrzebnego ryzyka.
Prognozy pogody zapowiadają w pierwszej części listopada w górach pogodę w kratkę - będą dni z opadami śniegu w strefie wysokogórskiej na zmianę ze słońcem i dodatnimi temperaturami. Na ustabilizowanie się warunków w górach trzeba będzie cierpliwie poczekać.