Co prawda urzędnicy tłumaczą, że teren został wywłaszczony, ale dokumenty w tej sprawie- zaginęły. Właścicielka terenu chciała dogadać się z władzami Zakopanego i PKL, ale jak twierdzi bezskutecznie.
Czujemy się pokrzywdzeni. Jest piękny teren, działki w centrum Zakopanego i my nie mamy nic, tylko dużo śmieci, zdeptane pole. Nie mam nic do turystów, bo ja jakbym była turystką, to sama bym szła po łące niż po błocie, bo jaka to przyjemność. Bądźmy ludźmi dla siebie. Nikogo nie krzywdzę.
I dlatego jak mówi Jadwiga Gąsienica Byrcyn wprowadziła za przejście przez swój teren symboliczną opłatę, aby zwrócić na siebie uwagę.
Turyści nie kryją swojego oburzenia w związku z opłatą:
Na dole powinno być napisane, że jest opłata prywatna. To nie chodzi o pięć złotych tylko o pewne zasady. Na dole powinna być informacja. Specjalnie patrzyliśmy czy jest bezpłatne wejście do końca. Chodzi o zasady.
Góralka zaznacza, że czuje się zmuszona do wprowadzenia opłat i ma nadzieję, że większe grono ludzi się o tym dowie:
Ludzie tutaj idą. My chcemy tych ludzi, żeby tutaj przyjeżdżali, natomiast w żaden sposób nie liczą się z tym, że to są nasze działki, że to my musimy sprzątać śmieci za turystami. Jest to strasznie smutne, że w dzisiejszych czasach dochodzi do takich sytuacji jak tutaj. Nie liczą się z nami, naszymi błaganiami o to, żeby rozmawiać. W żaden sposób nie chcą się dogadać, więc jesteśmy zmuszeni do takich, jakie dzisiaj są, aby się więcej ludzi o tym dowiedziało, to może wtedy zareagują.
Głosy turystów, co do opłaty są podzielone:
Pięć złotych to nie jest dużo, więc zapłacimy, wejdziemy, taniej niż wjazd. Coś tam było napisane, że górale chcą, żeby prywatnym polem przechodzić, bo im się nie podoba, że szlak jest za darmo. Nie, nie zapłacę z chęcią, zapłacę, bo muszę. Jestem zdziwiona, bo myślałam, że była taka sytuacja, ale że to zostało uregulowane.
Właścicielka terenu, która wprowadziła opłaty za wejście na Gubałówkę, dodaje, że stali mieszkańcy są zwolnieni z opłaty. Polskie Koleje Linowe z kolei twierdzą, że bezpłatny szlak prowadzi inaczej, a pobieranie opłat na działce do niego przylegającej jest bezprawne. PKL podkreśla, że użyje wszelkich kroków prawnych, aby ukrócić te działania. Chodzi tu m.in. o naruszenie prawa własności terenów należących do kolejek linowych.
Wprowadziłam opłaty i ewentualnie daję wybór: mogą ludzie zapłacić lub się wrócić. Pięć złotych za wejście i można spędzić tam cały dzień. To nie jest cena jakaś olbrzymia. Musiałam zagrodzić i pokazać oficjalnie, że nie, ja też mam jakiś głos. Wszyscy byli poinformowani miesiąc wcześniej. Uważam, że jesteśmy dyskryminowani totalnie. Smutne to jest i przykro mi jest, że tak muszę robić.