- Chcemy kupić PKL na serio. Jesteśmy przygotowani do dalszej debaty, jeśli tylko będzie wola dialogu ze strony właściciela. Dla nas motywacją jest obietnica wyborcza, czyli przywrócenie sytuacji, w której szczególne dobro narodowe będzie własnością publiczną - mówi Piotr Bąk.
Sprzedaży nie wykluczają też właściciele, którzy - jak zaznaczyli w swoim oświadczeniu - rozważają wystawienie spółki na sprzedaż w ramach "oferty publicznej", ale nie podają konkretnego terminu.
- Tam gdzie są duże pieniądze, tam negocjacje nie są łatwe - tak o odrzuceniu oferty kupna Polskich Kolei Linowych mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. To właśnie na terenie parku, funkcjonuje kolejka na Kasprowy Wierch - jeden z siedmiu obiektów zarządzonych przez PKL. Ziobrowski nie ukrywa, że chciałby aby ta - ale też inne kolejki - znów znalazły się w rękach państwa. "Mam nadzieję, że ta sprawa skończy się dobrze z perspektywy TPN i Podhala. Liczę na to, że dojdziemy do porozumienia" - dodaje dyrektor TPN.
Formalnie spółkę PKL kupiła w 2013 r. spółka Polskie Koleje Górskie (PKG) powołana specjalnie do tego celu przez cztery samorządy podhalańskie, na czele z Zakopanem. Pieniądze na zakup, czyli 215 mln zł, zapewnił fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. Następnie fundusz przekazał swoje akcje specjalnie powołanej do tego celu spółce Altura, zarejestrowanej w Luksemburgu, która jest posiadaczem 99,78 proc. akcji spółki. Reszta akcji należy do podhalańskich samorządów.
Kolej linowa na Kasprowy Wierch ruszyła 15 marca 1936 roku. Jej budowa była jednym ze sztandarowych wyzwań międzywojennej Rzeczpospolitej; inwestycja nie powstałaby bez determinacji ówczesnego wiceministra transportu Aleksandra Bobkowskiego. Sprzedaż należących do PKP kolejek linowych budziła wiele kontrowersji.
Oprócz kolejek linowych na Kasprowy Wierch, do PKL należą też kolejki na Gubałówkę, Butorowy Wierch, wyciągi w Krynicy, Szczawnicy, Zawoi i Międzybrodziu Żywieckim.
(Grzegorz Krzywak/PAP/ko)