Subsydiarny akt oskarżenia sporządzony przez fundację Viva! został skierowany przeciwko pięciu oskarżonym odpowiedzialnym za transport konny do Morskiego Oka. Jak przekazała PAP mec. Małgorzata Mazerant reprezentująca fundację, w treści aktu postawiono zrzuty m.in. "niedopełnienia obowiązków służbowych poprzez dopuszczenie do wykonywania pracy koni w warunkach stanowiących zagrożenie dla ich życia i zdrowia".
Zdaniem aktywistów, regulamin, według którego kursują konne wozy do Morskiego Oka, został źle sporządzony przez Tatrzański Park Narodowy (TPN), a konie na trasie są przeciążane. Zdaniem władz TPN te oskarżenia są zupełnie bezzasadne.
"Postępowanie przygotowawcze w tej sprawie toczyło się wiele lat. Został zgromadzony obszerny materiał dowodowy, który jednak nie dał podstaw do postawienia nikomu zarzutów, w szczególności dyrektorowi TPN. Również subsydiarny akt oskarżenia wniesiony przez przedstawicielkę Vivy jest w pełni bezzasadny, do czego Dyrektor TPN szczegółowo odniósł się w odpowiedzi na ten akt" – przekazała Paulina Kołodziejska z TPN.
Mec. Mazerant wyjaśniła PAP, że Sąd Najwyższy będzie musiał rozważyć przekazanie tej sprawy innemu sądowi, ponieważ zdaniem autorów subsydiarnego aktu oskarżenia Sąd Rejonowy w Zakopanem może być nieobiektywny w tej sprawie. Jak informuje mec. Mazerant, z orzekania w tej sprawie wyłączyli się wszyscy sędziowie wydziału karnego Sądu Rejonowego w Zakopanem. Wskazywali oni na znajomość z osobami, którym stawiane są zarzuty.
Sprawa była już wcześniej kilkakrotnie umarzana. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad końmi z Morskiego Oka fundacja Viva! złożyła już w grudniu 2014 r. Sprawa została umorzona przez prokuraturę, ale fundacja Viva złożyła zażalenie. Sprawa ponownie trafiła do Prokuratury Okręgowej w Kielcach i tam została ponownie umorzona.
Fundacja Viva! ostatecznie zmierza do likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka i - jak twierdzi - ma już systemowe rozwiązania, co zrobić z ponad 300 końmi tam pracującymi.
"Nie wchodzi w grę oddanie ich do rzeźni. Fundacja chciałaby wykupić wszystkie zwierzęta i umieścić je w placówkach, które zajmują się opieką nad końmi. Fundacja chciałaby, żeby konie w tych placówkach dożyły swoich dni" – przekazała PAP mec. Mazerant.
Obrońcy praw zwierząt, opierając się na wykonanej przez siebie ekspertyzie, twierdzą, że wozy wypełnione turystami są przeciążone. Z tezami aktywistów nie zgadzają się jednak specjaliści, w tym lekarze weterynarii, hipolodzy czy Związek Hodowców Koni. Przeczą też im badania weterynaryjne koni wykonywane przed każdym letnim sezonem turystycznym.