Analiza prowadzona przez resort ma wykazać, czy byłoby zasadne unieważnienie transakcji sprzedaży PKL. „Kwestia sprzedaży PKL SA oraz możliwość ewentualnego unieważnienia transakcji będzie jednym z tematów, które podejmie kierownictwo resortu” – poinformował zespół prasowy resortu infrastruktury i budownictwa w odpowiedzi na pytanie PAP.

Rzeczniczka PKL Agnieszka Jabłońska-Twaróg przekazała PAP, że zarząd spółki nie komentuje wypowiedzi polityków. Jednocześnie zarząd spółki podtrzymuje swoje wcześniejsze deklaracje przeprowadzenia wielomilionowych inwestycji na Kasprowym Wierchu i Gubałówce. „Będą one możliwe dzięki obecności inwestora w naszej firmie i jej dobrej sytuacji finansowej. Obecnie czekamy na niezbędne zgody administracyjne. Jesteśmy przekonani, że te inwestycje są w interesie mieszkańców Zakopanego – zwiększyłyby atrakcyjność turystyczną Podhala” – napisano w przesłanym PAP komunikacie.

O konieczności powrotu kolejek linowych w polskie ręce mówił w Zakopanem 19 października podczas kampanii wyborczej prezes PiS Jarosław Kaczyński. Przekonywał on wówczas, że jeżeli PiS powoła rząd, to uczyni wszystko, aby koleje linowe znów były w polskich rękach. Temat sprzedaży kolejek linowych w kampanii poruszała również Beata Szydło. Podczas spotkania z mieszkańcami Zakopanego przekonywała, że sprzedaż kolejki linowej na Kasprowy Wierch była symbolicznym pokazaniem, jak poprzedni rząd podchodził do spraw ważnych dla Polski. Mówiła, że sprzedano dobrze prosperujące przedsiębiorstwo wbrew interesom Polski i Podhala.

Wcześniej o odwróceniu procesu sprzedaży PKL lub o odkupieniu kolejki linowej na Kasprowy Wierch mówił prezydent Andrzej Duda podczas swojej kampanii wyborczej. W lutym w Zakopanem Duda powiedział: "Kolejny element polskiego majątku narodowego przechodzi w obce ręce. Proces ten powinien zostać zatrzymany, a jeżeli nie, to państwo polskie powinno tę swoją własność mającą charakter symboliczny po prostu odkupić, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Nie mam żadnych wątpliwości, że jest to wielka odpowiedzialność polskich władz i wielkie zadanie, aby kolej linowa na Kasprowy Wierch z powrotem znalazła się pod polską kontrolą".

Transakcję sprzedaży PKL krytykowali również parlamentarzyści PiS. W październiku starosta tatrzański Piotr Bąk (PiS) poinformował, że jako przedstawiciel skarbu państwa będącego właścicielem gruntów na Kasprowym Wierchu, domaga się od PKL zawarcia umów dzierżawy obiektów infrastruktury kolejowej położonej na tych gruntach.

PKL we wrześniu 2013 r. kupiła spółka Polskie Koleje Górskie (PKG) powołana przez cztery podhalańskie samorządy na czele z Zakopanem, ale pieniądze na transakcję, czyli 215 mln zł wyłożył fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. Następnie fundusz przekazał swoje akcje specjalnie powołanej do tego celu spółce Altura zarejestrowanej w Luksemburgu. Altura posiada 99,77 proc. akcji, pozostałe udziały należą do czterech podhalańskich samorządów: Zakopanego, Poronina, Kościeliska i Bukowiny Tatrzańskiej.

Ponieważ PKG to firma bezpośrednio kontrolowana przez luksemburską spółkę, na przejęcie nieruchomości wymagana była zgoda MSW. Taka zgoda została wydana w styczniu b.r., jednak starosta tatrzański odwołał się od niej do Sądu Administracyjnego. Wątpliwości starosty budził fakt, że grunty PKG położone są m.in. na terenie parku narodowego, oraz przy granicy państwa. Sprawa czeka na rozstrzygnięcie.

Prywatyzacja PKL budziła wiele kontrowersji. Na sprzedaż PKL wyraził zgodę UOKiK. Sprawę prywatyzacji PKL badała też prokuratura, ale nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Oprócz kolejek linowych na Kasprowy Wierch, do PKG należą kolejki linowe w Krynicy, Szczawnicy, Zawoi i Międzybrodziu Żywieckim.

 

 

 

 

(PAP/ko)