Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Poznamy nowe szczegóły wypadku w Szaflarach? Odbył się eksperyment. FILM

  • Podhale
  • date_range Piątek, 2018.09.07 09:23 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 05:02 )
Egzaminator miał możliwość bezpiecznie zatrzymać samochód po przejechaniu znaku stop - to pierwsze ustalenia śledczych po eksperymencie procesowym, który przeprowadzono w Szaflarach. Dwa tygodnie temu, na niestrzeżonym przejeździe kolejowym, w samochód którym jechała 18-latka zdająca egzamin na prawo jazdy, uderzył pociąg. Dziewczyna zginęła, egzaminator zdążył wysiąść z auta, nic mu się nie stało.

Fot. Piotr Korczak/Kronos Media

Eksperyment procesowy w Szaflarach

W Szaflarach zakończył się eksperyment procesowy, w sprawie wypadku, do którego doszło na przejeździe kolejowym. Zginęła w nim 18-latka, która zdawała egzamin na prawo jazdy. W ocenie śledczych samochód nie mógł sam zatrzymać się na torach, ale jak zaznacza prokutator, sprawa wymaga dodatkowych wyjaśnień i badania technicznego samochodu.

Eksperyment miał wykazać, czy pociąg był słyszalny i widoczny dla egzaminatora i kursantki zanim wjechali na tory. Udało się potwierdzić tezę, że egzaminator mógł zauważyć pociąg zanim wjechał na tory. Według śledczych oboje mieli czas na ucieczkę z samochodu. W zależności od tego, jak szybko siedząca za kierownicą kobieta odpięła pasy, ewakuacja zajmowała od 2 do 5 sekund. 

Cała procedura trwała około trzech godzin. Teren eksperymentu został odgrodzony policyjną taśmą. Para prokuratorów podjeżdżała samochodem do torów kilkukrotnie. Choć ustalono, że w czasie wypadku auto egzaminacyjne jechało z prędkością 17 kilometrów na godzinę, kobieta, która w piątek prowadziła, za każdym razem rozpędzała samochód nieco bardziej. Chodziło o to, aby wykazać, czy hamulec nacisnięty przez egzaminatora w ostatnim momencie, po przejechaniu znaku stop, zatrzyma samochód jeszcze przed torem kolejowym.

Między znakiem a torami jest około 8 metrów odległości. W eksperymencie brał też udział pociąg, który hamował przed przejazdem. W pociągu jechali eksperci z komisji badania wypadków kolejowych.

Szef nowotarskiej prokuratury Józef Palenik powiedział PAP, że nagrania z wnętrza samochodu egzaminacyjnego zachowały się w bardzo dobrym stanie.

Mimo znaku stop i sygnalizacji oraz wielokrotnych sygnałów dźwiękowych dobiegających z pociągu, egzaminator pozwolił zdającej egzamin 18-latce wjechać na tory, bo jak zeznał, zamierzał zatrzymać samochód dopiero po przejechaniu przez przejazd i zakończyć egzamin wynikiem negatywnym.

Podejrzany w ostatnim momencie przed zderzeniem z pociągiem uciekł z samochodu. Na nagraniach z kamer z wnętrza samochodu nie słychać, aby nawoływał kursantkę do opuszczenia pojazdu.

"Na tym nagraniu nie słychać komendy do opuszczenia pojazdu, mimo że słychać nawet tykające kierunkowskazy i sygnały dawane z pociągu. Nie budzi naszej wątpliwości, że taka komenda nie padła z ust egzaminatora" – powiedział PAP prok. Palenik.

Pechowy egzamin na prawo jazdy odbył się 23 sierpnia. W wyniku zderzenia z pociągiem zmarła 18-latka zdająca egzamin. Egzaminator usłyszał zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Nie przyznał się do winy.

Egzaminatorowi grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Sąd nie zgodził się na wniosek prokuratury o tymczasowy areszt dla mężczyzny. Śledczy złożyli zażalenie na tę decyzję. Sąd zajmie się nim w przyszłym tygodniu. 

 

 

 

RK/Teresa Gut/PAP/ko

Tematy:
Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię