"Misiek to reklama góralskiej gościnności, prawie zabytek i najstarsza zakopiańska pamiątka. Kto nie ma zdjęcia z miśkiem, nie może powiedzieć, że był w górach i zdobył stolicę polskich Tatr" - podkreśla Marek Zawadzki.
Do swojej pracy jest zawsze dobrze przygotowany, dba o strój. A gdy pada deszcz, misia raczej nie spotkamy na Krupówkach. "Kura z deszczu się otrzepie. Misiu nie. A strój musi być przyrychtowany". W deszczową pogodę pomaga więc żonie. "Piwnice trzeba posprzątać, przygotować. Jak są tam grule i ukiszona kapusta, to zima może już przyjść" - śmieje się w rozmowie z reporterem Radia Kraków.
Są też pierwsze przymiarki do tego, by obecnego Misia z Krupówek w przyszłości zastąpiła kobieta. Marek Zawadzki w strój niedźwiedzia polarnego przebiera się od blisko 12 lat. Przyznaje, że w sprawie ewentualnego zastępstwa prowadzi już intensywne rozmowy ze swoimi wnuczkami. "Jest Hela i Antośka. Szczycą się, że ich dziadek jest miśkiem" - dodaje.