Budowa 16 km odcinka nowej, dwupasmowej drogi krajowej nr 47, czyli popularnej zakopianki, trwa od 2020 r. Nowym odciekiem samochody pojadą już w październiku.

Pod petycją skierowaną do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad podpisało się ponad stu mieszkańców Lasku, którzy zwracają uwagę, że już przejeżdżające po estakadzie biegnącej ponad domami pojazdy budowlańców generują bardzo duży hałas.



Hałas już jest duży, a od października na Zakopiance ma już odbywać się tam normalny ruch, więc spodziewamy się dużej uciążliwości. Będziemy żądali od Generalnej Dyrekcji, aby ustosunkowali się pozytywnie do prośby mieszkańców i założyli ekrany akustyczne, bo uciążliwość będzie stała i duża, mając na uwadze obecny ruch samochodów w kierunku Zakopanego i z powrotem. Jako wójt będę podtrzymywał stanowisko mieszkańców, aby te ekrany powstały. Mieszkańcy patrzą na całą inwestycję przychylnie i chcą nowej drogi, ponieważ przez wiele lat ruch samochodowy szedł przez ich wieś

– powiedział PAP wójt gminy Nowy Targ Wiesław Parzygnat.

Rzecznik krakowskiego oddziału GDDKiA Kacper Michna powiedział PAP, że ekrany akustyczne na wysokości Lasku nie są przewidziane i dodał, że takie ekrany stawiane są tylko w dwóch przypadkach. W pierwszym, jeżeli prognozy akustyczne wskazują, że na danym terenie będą przekroczone normy hałasu i wskazuje na to decyzja środowiskowa. W drugim przypadku, kiedy wskazuje na to analiza akustyczna przeprowadzona rok po oddaniu drogi do użytku.

„Wykonuje się tak zwaną analizę porealizacyjną i sprawdza się, czy wcześniejsza analiza akustyczna sprawdziła się w terenie. Jeśli wówczas normy są przekroczone, to stawiane są ekrany akustyczne. Tylko w tych dwóch sytuacjach wolno budować ekrany akustyczne i tak wynika z przepisów. Nie wolno nam stawiać ekranów akustycznych na życzenie” – wyjaśnił Michna.

Dodał, że w przypadku tej samej drogi w okolicach Rdzawki już rozpoczęto ustawianie ekranów akustycznych, ponieważ tam droga przebiega na wysokości zabudowań.

"W przypadku Lasku droga natomiast przebiega na pylonach 20 m nad ziemią i dźwięk tam rozchodzi się zupełnie inaczej” – stwierdził.

Mieszkańcy tej samej wsi, których domy znalazły się w bezpośrednim sąsiedztwie estakady, a nie zakwalifikowały się do wywłaszczeń i rekompensat uważają, że ich nieruchomości znacząco straciły na wartości, a dodatkowo przez okres budowy byli narażeni na duże uciążliwości.



Jesteśmy już wykończeni, bo od trzech lat, jak trwa budowa, nie możemy nawet otworzyć okna. Ściany są notorycznie brudne, nie możemy uprawiać ogródków, wszędzie unosi się pył, a przed samymi oknami mam hałdy ziemi. Jest to dla mnie bardzo uciążliwe. Huk jest nie do wytrzymania, pomijając, że zupełnie zmienił się krajobraz, bo dotychczas z okien patrzyłam na panoramę Tatr, a teraz patrzę na estakadę. Ekipy zaczynają pracę o 6.00 rano i kończą o 18.00. Nie mogę nawet wywiesić prania. Co chwilę jeździ koło domu sprzęt budowlany. To nie jest życie

– powiedziała PAP mieszkanka Lasku, Aneta.

Zwróciła ona uwagę, że jej dom znacząco stracił na wartości, bo nie kwalifikował się do wywłaszczenia, jako że nie kolidował z samym przebiegiem estakady, choć stoi 50 m od jej pylonów.

„Ja zwracałam uwagę Generalnej Dyrekcji, że jestem blisko tej budowy, ale nie kwalifikowałam się do wywłaszczenia, chociaż w tej sytuacji wolałabym mieszkać gdzie indziej. Moja nieruchomość zupełnie straciła na wartości i nawet choćbym chciała, tego domu nie sprzedam na własną rękę” - dodała mieszkanka Lasku.

Rzecznik GDDKiA zwraca uwagę, że w tej sprawie przepisy są dość jednoznaczne. "Odszkodowania są za wywłaszczenia nieruchomości, natomiast nie ma odszkodowania dla mieszkańców, którym zmienia się krajobraz lub mieszkają koło budowy. W imieniu Generalnej Dyrekcji kontrakt prowadzi wykonawca i mieszkańcy mogą składać swoje roszczenia do wykonawcy, które będą rozpatrywane" – wyjaśnił Michna.