Powtarza się sytuacja sprzed roku, kiedy to na początku zimy spadło trochę śniegu, a potem już było tylko gorzej. Tak jest i tym razem.

Wszyscy pod Tatrami liczyli,  że w tym roku zima będzie śnieżna tymczasem od tygodni pogoda jest raczej jesienna. Dodatnie temperatury powodują, że nawet armatki śnieżne stoją bezczynnie na większości stoków narciarskich.

Ale Kasprowy Wierch jest uzależniony od naturalnych opadów i na razie narciarze nie mają powodów do radości. Jeżeli pogoda się nie zmieni to trudno też będzie nawet marzyć o białych świętach Bożego Narodzenia. Pokrywa śnieżna to jedynie 40 cm -  to stanowczo za mało aby myśleć o rozpoczęciu w Tatrach sezonu narciarskiego.

 

Tymczasem Kolej krzesełkowa w kotle Goryczkowym wciąż bez szans na modernizację. Popularne krzesła na Goryczkowej to urządzenia z lat 60-tych ubiegłego wieku wymagające wymiany. Wystarczy przypomnieć,  że kolej w kotle Goryczkowym w ciągu godziny może przewieźć zaledwie 700 osób a zmodernizowana kolej krzesełkowa w kotle Gąsienicowym ma trzykrotnie większą przepustowość.
 Choć PKL cały czas podkreśla,  że przygotowuje się do inwestycji to niewiele się dzieje. Trzeba również pamiętać, że - zdaniem ekspertów - w kotle Goryczkowym niezbędne jest  sztuczne zaśnieżanie trasy narciarskiej. Tutaj trwają badania na ile taka ingerencja może mieć negatywne skutki dla tatrzańskiej przyrody.

Minionej nocy padał deszcz,  temperatura przez całą dobę przekracza 0 stopni. W rejonie Zakopanego nadal ma padać deszcz,  a termometry w ciągu dnia pokażą nawet plus 10 stopni

Górale pocieszają,  że zmiana pogody pod Tatrami często następuje bardzo szybko i przez jedną noc może spaść nawet pół metra śniegu. Na razie jednak tylko nieliczne trasy narciarskie są czynne bazując na zapasach sztucznego śniegu.

 

 

Przemek Bolechowski/bp