"Z mojej perspektywy sprawami najważniejszymi wynikającymi z tego zdarzenia jest oczekiwanie, że opiekunowie dzieci, planujący wyjścia w góry, będą lepiej te wyjścia planować, biorąc pod uwagę warunki terenowe, meteorologiczne i np. oceniając możliwość szybkiego udzielenia pomocy w razie potrzeby przez TOPR. Sprawą jednak najistotniejszą, na którą może mieć wpływ rozkręcony hejt w mediach społecznościowych, jest moja obawa, by w przyszłości ktoś będący z dziećmi w górach, w trudnej sytuacji nie zrezygnował z wezwania pomocy obawiając się podobnych konsekwencji” – napisał naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
Naczelnik w swoim wpisie na portalu społecznościowym prosi internautów o refleksję i przemyślenie własnych zachowań i wyborów oraz wyciagnięcie z tego zdarzenia wniosków na przyszłość. "Bardzo proszę o zachowanie umiaru w ocenach i zastanowieniu się nad konsekwencjami swoich opinii, często nieadekwatnych i nieuzasadnionych” – zaapelował naczelnik TOPR.
W miniony wtorek ojciec zabrał dwie dziewczynki w wieku 7 i 9 lat na wyprawę z Doliny Pięciu Stawów Polskich na Szpiglasową Przełęcz. W Tatrach panowały wówczas bardzo trudne, zimowe warunki. Gry rodzina utknęła w śniegu, mężczyzna telefonicznie wezwał na pomoc ratowników TOPR. Sprawą zajęła się policja, która wyjaśnia, czy ojciec naraził swoje dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet życia.
Szlak, na który mężczyzna zabrał dziewczynki jest bardzo trudny i ubezpieczony łańcuchami. Warunki pogodowe były bardzo złe, a na szlaku leżało ok. półtora metra śniegu.
Zgłoszenie z prośbą o pomoc od ojca dziewczynek dotarło do centrali TOPR w Zakopanem we wtorek tuż przed godz. 13. Mężczyzna przekazał, że wraz z dójką dzieci utknął tuż pod Szpiglasową Przełęczą.
Z uwagi na opady śniegu i mgłę ratownicy nie mogli użyć śmigłowca. Ze schroniska nad Morskim Okiem wyruszył ratownik dyżurny, a kolejnych dwóch ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Z Zakopanego wyjechała dziewięcioosobowa grupa ratowników. Ratownicy po ogrzaniu poszkodowanych użyli technik linowych do sprowadzenia dzieci w bezpieczne miejsce, skąd dalej sprowadzono trójkę do schroniska nad Morskim Okiem. Wyprawa zakończyła się przed godz. 20 – relacjonują ratownicy TOPR.