- To miejsca szczególnie niebezpieczne. Szczególnie jak się zdarzy prognoza burzowa, deszcz spadnie i zrobi się ślisko. Tam może nam wtedy dłużej zejść. Drugie takie miejsce to Giewont. Tam jest wielu turystów, ale szlak jest okrężny. Mamy inne wejście do góry i inne zejście. Jest jednak tylu chętnych, że mogą się tworzyć korki i zatory - mówi Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Największe kolejki przy wejściu na popularne szczyty w Tatrach tworzą się w weekendy i ciepłe, słoneczne dni. W szczytach sezonu turystycznego, aby wejść na Giewont, trzeba odczekać nawet półtorej godziny. Niewiele lepiej jest jeśli chodzi o Rysy, a tutaj stopień trudności jeśli chodzi o szlak, jest nieporównywalnie większy niż na legendarny szczyt z krzyżem na kopule szczytowej.

Tatrzański Park Narodowy apeluje o w miarę wczesne wychodzenie w góry i w miarę możliwości wybieranie alternatywnych celów górskich wypraw.

- Trzeba się postarać wyjść koło 5 rano. Wtedy ruch będzie mniejszy, ale nie spodziewajmy się, że nikogo nie będzie. Niektórzy pomyślą tak, jak my. Jest to bezpieczniejsze niż wyjście późniejsze. Poem trzeba iść dnem doliny w największym słońcu. Zbierają się też ludzie i są problemy - podkreśla Zając.

Szacuje się, że w rekordowych dniach na Giewont wchodzi nawet tysiąc osób, najwięcej w godzinach południowych. Niewiele mniej osób widać na szlaku na Rysy czy nawet w ostatnich dniach na wybranych odcinkach Orlej Perci.

Warto wychodzić jak najwcześniej w góry, aby uniknąć też burz, które w Tatrach najczęściej zdarzają się w godzinach popołudniowych. Kilka lat temu od uderzeń piorunów właśnie na Giewoncie zginęły 4 osoby, a prawie 150 zostało poszkodowanych. To największe tego typu masowe zdarzenie w historii Tatr, jeśli chodzi o łączną liczbę poszkodowanych.